– Sam wybór Antonio Tajaniego na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego to nie jest żaden znak zmian. Od samego początku było ustalone, że to będzie chadek, natomiast zastanawiające się i to jest pole do dyskusji, w jakich to odbyło się okolicznościach – powiedział w programie „Wolne Głosy” poseł Waldemar Buda z Prawa i Sprawiedliwości.
– Wszystko miało być od dwóch lat poukładane, uzgodnione, a teraz okazało się, że porozumienie zawarte przed wyborem Martina Schulza, zostało odstąpione przez socjalistów, którzy uznali, że są dyskryminowani przy podziale stanowisk. To budzi pytanie - czy tandem polegający na współpracy między socjalistami a chadekami, który polega na parytecie - raz my, raz wy - nie został zachwiany. Od 38 lat po raz pierwszy zdarzyło się, że przed głosowaniem nie wiadomo kto wygra. U nas to normalne, że wszystko rozstrzyga się w trakcie głosowania, w Parlamencie Europejskim jest inaczej, tu każdy zna wynik przed głosowaniem – dodał poseł Buda.
––To co miało miejsce wcześniej było trochę wypaczeniem demokracji. Ja się cieszę, że wrócono do tego źródła, do prawa wyboru przez europosłów tego, który jest w tej chwili najlepszy i nie ma miejsca patrzenie na układanki, które miały miejsce dwa lata wcześniej. Może by szło w tym kierunku, że uzgodnienia byłyby 10 lat wcześniej? Dobrze, że taki cykl został przerwany, to rodzi nową praktykę, że do końca będą tarcia. Zwróciłbym uwagę na rolę Polski w tym. Okazuje się, że w przypadku braku poukładania się chadeków z socjalistami do gry wchodzą mniejsze ugrupowania, które mogą przeważać, mogą wpływać na te decyzje. Parlamentarzyści PiS mają realny wpływ na obsadę przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Osobiście cieszę się z takiego przebiegu, że była to czysta demokracja, a nie demokracja kontrolowana – powiedział gość programu.
"W nowy Parlament Europejski prawica będzie miała większe wpływy"
– W kwestii poparcia liberałów dla Tajaniego - nawet jeśli uzgodnienia trwały podczas głosowania, to znając realia europejskie, to pewnie na czymś to polegało. Być może liberałowie mieli zagwarantowane jakieś obsady w Komisji Europejskiej lub Radzie Unii Europejskiej. Ciężko powiedzieć. Wydaje mi się, że zostali przekonani w ten sposób. Dowiemy się pewnie za jakiś czas. Myślę, że możemy liczyć na zmianę jakościową w Parlamencie Europejskim. Te tarcia pojawiły się w europarlamencie, który jest stosunkowo poukładany. Wszystko wskazuje, że nowy Parlament Europejski będzie wyglądać inaczej i prawica będzie miała większe wpływy. To na pewno idzie w dobrym kierunku – zakończył Waldemar Buda.