Zrobiło się gorąco w rządzącej koalicji 13 grudnia, gdy radni miasta Koszalin przegłosowali zmianę stawki opłaty stałej za pobyt dziecka w żłobku miejskim z 580 zł do 1750 zł, z kolei maksymalną opłatę żywieniową z 10 do 20 zł. Czy drogą samorządowców z Koszalina pójdą inne miasta, zwłaszcza duże? Dziś wysłano do Koszalina wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Aleksandrę Gajewską, która ma rozmawiać z prezydentem Koszalina i gasić pożar wizerunkowy partii Tuska.
Podwyżka, którą zaoferowali mieszkańcom Koszalina samorządowcy, zbiegła się z wejściem w życie nowego rządowego wsparcia dla rodziców, czyli tzw. babciowego, które wypłacane będzie od października (dopłata do żłobka w wysokości 1500 zł lub 1900 zł w przypadku dziecka z niepełnosprawnością). Czyli samorządowcy sobie przeliczyli, że można podnieść opłatę, bo i tak rodziny z dziećmi żłobkowymi, będą mieli wystarczająco pieniędzy by opłacić żłobek. Proste!
„W efekcie rodzice miesięcznie z własnej kieszeni płacić będą za żłobek 460 zł. Obecnie, korzystając z dopłaty z ZUS, z rodzinnego kapitału opiekuńczego, płacą odpowiednio 390 zł (180 zł opłaty stałej i 210 zł za wyżywienie) lub 290 zł (80 zł opłaty stałej i 210 zł za wyżywienie)”
– przypomina money.pl.
Koszalińska uchwała została przyjęła w poniedziałek 13 głosami klubu Koalicji Obywatelskiej. Przeciwko zmianom zagłosowało natomiast sześciu radnych z PiS i Trzeciej Drogi. Nic dziwnego, że sytuacja wywołała wściekłość na najwyższych szczeblach partii Donalda Tuska.
- W Koszalinie została podjęta decyzja przez radnych ze względu na trudną sytuację finansową miasta, przez co koszty dla rodziców, pomimo uruchomienia w październiku programu "Aktywny Rodzic", nie zostały obniżone. Rozmawiałam już o tym z panem prezydentem, natomiast w związku z tym, że widzimy przestrzeń do wspólnego działania, jadę w czwartek do Koszalina wraz ze swoim zespołem, by przeanalizować sytuację, a zwłaszcza strukturę kosztów
- dyplomatycznie zapewnia w rozmowie z money.pl Aleksandra Gajewska (KO), wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
W zupełnie innym tonie wypowiada się prezydent miasta Tomasz Sobieraj, związany z KO.
- Jeśli pani minister przyjedzie do nas w czwartek z jakimś wsparciem finansowym, zmienimy uchwałę. Ale w przeciwnym razie nie mamy wyjścia i uchwała pozostanie niezmieniona
- zapowiedział w środę na konferencji prasowej.
Kłótnia w rodzinie KO nabiera rumieńców. Czy drogą koszalińską pójdą inni włodarze samorządowi? Zobaczymy?
Źródło: money.pl