"Ja jestem zagrożeniem" – to hasło i wizerunek prezesa PiS, miały zachęcić internautów do tworzenia własnych memów, krytycznych wobec Jarosława Kaczyńskiego.

Sytuacja wymknęła się jednak bardzo szybko sztabowcom Platformy spod kontroli. Internet zalała fala memów, uderzających nie w PiS, ale właśnie w PO. "Ja jestem zagrożeniem dla Angeli Merkel"; "Ja jestem zagrożeniem dla zdrajców" – to tylko niektóre z dziesiątek obrazków, które zaczęli generować internauci.

Okazało się także, że w systemie zablokowano pewne słowa – m.in. "tuskowego", "donka", "ruskiego", „komuchów”, czy „kacapskich” – tak, aby ograniczyć tworzenie memów krytycznych wobec Platfromym. Ciekawe zresztą, że akurat takie słowa kojarzą sztabowcy PO ze swoim wodzem. Ale to już ich i Tuska zmartwienie.

Internauci byli dla PO i jej pomysłu bezlitośni. „Przecież to się w pale nie mieści. Platforma zachęca do robienia własnych grafik ze zniekształconą twarzą PJK, ale nie da się wpisać, że jest on zagrożeniem dla Niemców, Niemiaszków, Rosjan, Kacapów, nomenklatury itd.” – skomentował internauta Zygfryd Czaban.

Użytkownik serwisu X Dariusz Korolczuk zwrócił uwagę na kolejność zablokowanych przezornie przez platformersów haseł. „Dla mnie najlepsze jest to, że po całym ciągu bluzgów jest Weber, opozycja, Tusk i Niemcy” – napisał. „W sumie perfekcyjnie określili i siebie, i komu służą” – ocenił Paweł Sadełko. „Jeśli to nie jest przykład marketingowego strzału w stopę, to co nim jest?” – pytał internauta Darek.

Sztabowcy PO doszli widocznie do tego samego wniosku, że pomysł z generatorem to całkowity niewypał i akcję zakończono. Czekamy na kolejne wypociny tytanów intelektu z PO.