– Tak naprawdę nie ma sposobu, żeby przekonać Putina, że nikt nie chce zabrać terytorium, które należy do Rosji. Podobnie nie ma też dobrego sposobu, żeby przekonać kraje, które otaczają Rosję, że inaczej mogą zabezpieczyć swoją suwerenność niż wiązać się z Zachodem, np. wchodząc w szeregi NATO – uważa prof. Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Szeremietiew wyjaśnia, że ćwiczenia Anakonda'16, które rozpoczęły się w Polsce, mają sprawdzić gotowość Sojuszu Północnoatlantyckiego do obrony jego wschodniej flanki. – Charakter tych manewrów tym bardziej wzbudza nasze zainteresowanie, bowiem dotychczasowe ćwiczenia odbywały się z dość ograniczoną liczbą wojska. Tym razem skala tych ćwiczeń jest znacznie większa. Nie tylko mamy sporą liczbę żołnierzy i sprzętu, ale ćwiczenia obejmują stosunkowo duży obszar – mówi.
Były wiceszef MON dodaje, że w obliczu współczesnych wyzwań, a mianowicie wojny hybrydowej, manewry dotyczą również zgrania sił zbrojnych z obszarem pozamilitarnym. – Biorąc to wszystko pod uwagę, należy powiedzieć, że tego typu manewry są największym jak dotąd wyzwaniem i głównie na te kwestie dowódcy będą przede wszystkim stawiać nacisk – przekonuje prof. Szeremietiew, dodając, że ćwiczenia Anakonda-16 niesłusznie irytują Rosję.
– Próbowałem przeanalizować i zrozumieć postawę Moskwy i doszedłem do przekonania, że Rosja, która swoje terytorium zbudowała na drodze podbojów i w związku z tym dysponuje ogromnym terytorium, to cały czas po jej stronie pojawia się obawa, że ktoś będzie chciał to terytorium okroić. Ta presja, chociażby przy okazji próby wstąpienia Gruzji czy Ukrainy do NATO, jest odbierana po stronie Rosji jako zagrożenie wprost wymierzone w jej bezpieczeństwo – mówi "Naszemu Dziennikowi" prof. Szeremietiew.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Rosyjskie MSZ: Nigdy nie zaatakujemy Polski i innego kraju NATO