W już istniejących jednostkach brakuje 30-50 proc. żołnierzy, a w skrajnych przypadkach nawet 70 proc. – mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Paweł Soloch. Szef BBN dodaje, że prezydent Duda – tak jak Lech Kaczyński – proponuje 150 tysięczną armię.
– Na Ukrainie mamy zamrożony, nierozwiązany konflikt, który w każdej chwili może wybuchnąć. Do tego niepewną sytuację na Bliskim Wschodzie. Chodzi nie tylko o Syrię, ale po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu także o trudne relacje NATO-Rosja. No i nagły napływ uchodźców i emigrantów do Europy oraz zamachy terrorystyczne na dużą skalę. Mamy do czynienia z kaskadowo narastającą eskalacją zagrożeń – tłumaczy szef BBN.
W jego ocenie zwiększenie liczebności polskiej armii to konieczność. – Nie mam wątpliwości, że trzeba przesunąć i odbudować jednostki wojskowe na wschód od Wisły – przekonuje Soloch, dodając, że potrzebne jest przygotowanie projektu, który uwzględni wszystkie elementy modernizacji armii.
– Trzeba przy tym pamiętać, że podwyższenie wydatków do 3 proc. PKB, czyli o 1 pkt proc., oznaczałoby konieczność znalezienia w budżecie państwa dodatkowych ok. 16 mld zł, co mogłoby się okazać trudne, zważywszy na konieczność realizacji przez państwo innych zadań poza obronnością – podkreśla szef BBN.
CZYTAJ TAKŻE:
MON zajmie się zwiększeniem liczebności polskiego wojska. "Nasza armia jest za mała"