Pan Tomasz (nazwisko znane redakcji) przez ponad trzy lata opiekował się cierpiącą na otępienie babcią. W styczniu tego roku nasz widz złożył wniosek o świadczenie wspierające dla niepełnosprawnych. Po ponad trzech miesiącach powiadomiono go, że termin rozpatrzenia wniosku został przesunięty na okres do 30 sierpnia. 1 czerwca przyjechały do niego urzędniczki z Wojewódzkiego Zespołu do spraw Orzekania o Niepełnosprawności, by ustalić konkretną wysokość wsparcia. Decyzja w tej sprawie miała przyjść listem poleconym w ciągu trzech tygodni. Nie przyszła do 7 lipca, dnia, w którym babcia naszego widza zmarła. Decyzję otrzymał on 11 lipca, na dwie godziny przed pogrzebem. Ile osób dożyje do wypłaty świadczenia? - zastanawia się nasz widz, zwracając uwagę na to, że przypadek jego babci nie jest jednostkowy.
"To świadczenie wspierające dla osób niepełnosprawnych jest jedną z niewielu realnych form pomocy finansowej dla osób chorych i ich opiekunów - to, że w Polsce nie było czegoś takiego aż do teraz to według mnie ogromny skandal", uważa mężczyzna i dodaje: "Według ustawy czas na wydanie decyzji z punktami to maksymalnie 3 miesiące od złożenia wniosku, potem ta decyzja ma się uprawomocnić i trzeba złożyć w ZUS wniosek i czekać (np. miesiąc lub dłużej) na wypłatę.
Pan Tomasz szczegółowo opisał nam sprawę. "Wniosek złożyłem, 13 stycznia tego roku, przez portal... empatia. 25 kwietnia przyszło elektronicznie pismo, z datą w dokumencie 12 kwietnia, zawiadamiające o niezałatwieniu sprawy w terminie - i wyznaczające nowy termin na rozpatrzenie wniosku - do 30 sierpnia tego roku. 21 maja otrzymałem, także drogą elektroniczną, pismo, o wyznaczeniu na 1 czerwca terminu ustalenia wysokości finansowego wsparcia. Tegoż dnia przybyły do nas urzędniczki, zbadały sprawę i poinformowały, że decyzja z punktacją (określającą wysokość wsparcia) przyjdzie listem poleconym za 3 tygodnie. Nie przyszła. Otrzymałem ją dopiero 11 lipca, na dwie godziny przed pogrzebem zmarłej 7 lipca babci".
"Państwo przedłużając sprawę zaoszczędziło na mojej babci spore, z punktu widzenia zwykłego człowieka, pieniądze, bo jak oszacowałem byłaby to kwota ponad 20 tys. zł. Władza po prostu czekała na odejście z tego świata osoby chorej", stwierdza gorzko mężczyzna i dodaje: "Jest mi szalenie smutno, że ktoś w WZON Łódź nie ogarnął tematu (już nawet nie w styczniu ale w np. marcu 2024) - i nie rozpoczął procesu weryfikacji od osób najstarszych. Podejrzewam, że tam jest totalny bałagan i kolejność nawet nie jest według zgłoszeń, ale jakaś przypadkowa. A może - faktycznie jak ktoś ma ponad 90 lat to "przeciągnijmy sprawę i problem zniknie sam" wraz ze śmiercią osoby?", zastanawia się mężczyzna. Pan Tomasz nie kryje rozgoryczenia: "miałem zamiar, jako opiekun i spadkobierca Babci, napisać pisma do wszystkich (np. twórcy ustawy, osoby zatwierdzające projekt empatia, WZON, ZUS) z prostym pytaniem: kto ponosi odpowiedzialność za to, że moja Babcia przez pół roku nie doczekała się decyzji z punktami? Ale chyba znam odpowiedź: nikt nie ponosi za to odpowiedzialności, nikt nie zawinił".
Nasz widz podkreśla, że jego przypadek nie był jednostkowy: "poczytałem na fb - jest tam niestety sporo głosów od opiekunów, że osoby chore zmarły przed komisją lub tuż po, po otrzymaniu punktów, ale przed uprawomocnieniem, itp. Wszystko to zysk dla budżetu".
Pan Tomasz zwraca uwagę na bardzo złe, jego zdaniem, działanie systemu informatycznego empatia. "(nie)Działanie systemu informatycznego empatia dla potrzeb obsługi tego świadczenia to kolejny temat-rzeka, wg głosów osób z fb nie działało to do marca, a potem z błędami. urzędnik może sobie pozwolić na niezałatwienie dowolnej sprawy w terminie ustawowym - wystarczy, że wyznaczy nowy termin. Gdybym ja, jako podatnik tak postąpił byłbym ukarany. Urzędnikowi jednak nic się nie stanie - tylko mnie to dziwi?", kończy nasz widz.