Strasznie tęsknię za taką polityczną niewinnością. Gdy byłem młodszy potrafiłem kogoś doceniać tylko za to, co reprezentuje w dziedzinie, w której jest specjalistą. Dobry piłkarz był dla mnie dobrym piłkarzem, gdy z kopania przez niego piłki pojawiały się efekty, a po każdej udanej akcji nie miałem w tyle głowy, że kilka lat temu poparł nielubianego przeze mnie kandydata na prezydenta lub, że jest kretynem, co regularnie udowadnia w mediach społecznościowych.
Podobnie było z kucharzami telewizyjnymi, którzy mieli przede wszystkim dobrze gotować i monologiem w trakcie pichcenia zabawić widza. Jak wiele ludzie potrafią stracić w oczach głupią aferą, która przynosi pięć minut sławy na okładkach gazet, ale i smród ciągnący się miesiącami. A przecież pracę też można zmienić z klasą...
Dzisiaj 60-tą rocznicę urodzin obchodziłby Jacek Kaczmarski. Moim zdaniem artysta wybitny, jeden z największych, z pośród tych, których obrodziła polska ziemia w XX wieku. Kaczmarski poza rewelacyjnym piórem, którym w sposób fenomenalny potrafił nawiązywać do dzieł największych poetów, pisarzy, muzyków, ale i malarzy, poza wspaniałą umiejętnością czucia historii i umiejętności przedstawiania jej muzyką, poza wyjątkową ekspresją sceniczną, był przecież postacią politycznie trudną.
Cieszę się, że Kaczmarski, który potrafił niepotrzebnie „politykować” i szczególnie pod koniec życia opowiadać się po złych, w mojej opinii, stronach politycznego sporu, został powszechnie zapamiętany głównie ze swojego niespotykanego talentu. Świadczyć może o tym fakt, że dziś przypominują go obie strony politycznego sporu, a artykuły poświęcone jego osobie pojawiły się w niemal wszystkich mediach, niezależnie od narodowości kapitału je wydającego czy poglądów na bieżącą sytuację polityczną pracujących w nich dziennikarzy. Kaczmarskiego dzisiaj wspomina również strona Prezydenta RP, a warto wspomnieć, że barda odznaczali zarówno prezydent Aleksander Kwaśniewski, jak i już po jego śmierci Lech Kaczyński.
Jacek Kaczmarski jest doskonałym przykładem tego, że człowiek wybitny obroni swój talent, nawet będąc zaangażowanym w polityczny spór. Jednak nie może zostać przekroczona pewna linia, tak by rozpolitykowany artysta nie stał się politykiem z zadęciem artystycznym.