Serdecznie zapraszamy do ekskluzywnego wywiadu z Jackiem Piekarą, kiedyś dziennikarzem, dzisiaj poczytnym pisarzem z gatunku fantastyki – autorem cyklu o Mordimerze Madderdinie, dylogii sarmackiej Szubienicznik i dziesiątek opowiadań. Piekara stał się w ostatnich dniach celem ataków ze strony środowisk lewicowych, a wszystko za słowa o Dorocie Wellman, wedle których aborcja jej nie grozi, bo do tego potrzebny jest seks... Czy autor żałuje mocnych słów? Przekonają się państwo czytając Naszą rozmowę, okraszoną dużą dawką bardzo prywatnych zdjęć.
Telewizja Republika: Dzień dobry panie Jacku. Nie da się ukryć, że był Pan w ostatnich dniach osobą, dzięki której było dość głośno w świecie około politycznym. Zacznijmy więc od kobiet, jeśli Pan pozwoli, bo słowo te jest ostatnio odmieniane przez wszystkie przypadki... Podobają się panu modelki?
Jacek Piekara: A to zależy. Najczęściej nie, bo to biedne anorektyczne istoty poddane nieludzkiemu reżimowi przez świat mody. Kiedy czytam wspomnienia byłych modelek jestem raczej pełen współczucia do tego, co musiały przejść. Stres, głodzenie się, ciągłe głupie i przykre uwagi. Ale taki jest ten świat i nikt nikogo tam na siłę nie pcha. Bonusy też w nim są, prawda?
W pana twórczości często pojawiają się kobiety silne, niezależne, często wcale nie odstające od mężczyzn. Taki typ kobiety lubi Jacek Piekara?
Rzeczywiście sądzę, że kobieta powinna być czymś więcej niż "odpoczynkiem wojownika". Stały związek widzę również jako partnerstwo psychiczne i intelektualne. Oczywiście w związku przelotnym istotne mogą być przede wszystkim kwestie seksualności. Ale najczęściej samo paliwo seksu wystarcza tylko na pewien czas, a potem chciałoby się czegoś więcej. Jeśli chodzi o moje książki, to silne kobiety rzeczywiście w nich występują, tak jak występowały na kartach historii. Czasem oficjalnie i w pełni chwały jak legendarna gruzińska królowa Tamara, czasem sterując wszystkim z buduaru jak wiele rzymskich cesarzowych, czy też królewskich metres
Jest więc Pan trochę kobieciarzem?
Uwielbiam kobiety. Nie tylko ich wdzięk i tak inne od męskich cechy psychiczne (w końcu mózg działa inaczej w wypadku obu płci). Zawsze lubiłem pracować z kobietami, bo są często bardziej odpowiedzialne, sumienne i dokładne od facetów. W pracy zawodowej nigdy chyba mnie żadna współpracowniczka nie zawiodła, a z facetami bywało bardzo różnie. Natomiast jeśli pod słowem kobieciarza rozumiemy kogoś kto skacze z kwiatka na kwiatek, to nie. Od niemal 10 lat jestem w stałym związku i moja ukochana, która jest uosobieniem myśli monogamicznej :), dałaby mi popalić za podrywanie innych dziewczyn! Ale w czasach szumnej i burzliwej młodości moje ulubione motto brzmiało: "monogamia to jest tak jakbyś w świetnym hotelu zasiadł przy szwedzkim stole. A tam jadłbyś na okrągło tylko smażony ser". Więc morał taki, że do związku trzeba dorosnąć. A niektórzy nie dorastają nigdy! Ale jeśli im z tym dobrze, to niech się bawią, póki starcza sił! ☺
Wybranka Jacka Piekary uwięziona nie tylko w sercu ale i w ... telefonie.
Moim naczelnym jest Tomasz Terlikowski, jak to zobaczy to mnie prawdopodobnie zwolni... Niech stracę. Skoro już ustaliliśmy, że w pewien sposób można Pana nazwać kobieciarzem to czy określiłby się Pan również jako gentleman? W taki powiedzmy przedwojennym, oficerskim stylu...
Po prawej stronie sceny politycznej czy artystycznej wiele osób miało baaardzo bujną młodość :). A w historii to np. święty Augustyn też się nie oszczędzał zanim został poważnym filozofem. Jeśli natomiast mowa o byciu gentlemanem to od dziecka uczono mnie czegoś co nazywam kindersztubą, więc zwracam na to uwagę zarówno u siebie jak u innych. Reguły znać trzeba, bo tylko wtedy kiedy je znasz możesz świadomie i z premedytacją je złamać.
Domyśla się Pan pewnie do czego zmierzam. Może warto posłać kwiatka?
Z całą pewnością: NIE! Zażartowałem, może niezbyt taktownie, to przyznam, z niesłychanie szkodliwej działaczki politycznej działającej w służbie Zła. To jest walka na poziomie moralnym i politycznym, a w takiej walce stosuje się metody ośmieszające przeciwnika. Dorota Wellman służy złej sprawie i to jest w tym momencie najważniejsze. Nie jest "miłą panią z telewizji", a zaangażowanym działaczem politycznym popierającym KOD, Wałęsę, Michnika czy środowiska LGBT, prawo do zabijania nienarodzonych dzieci. W polityce trzeba mieć grubą skórę. Nie można zjeść ciasteczka i mieć ciasteczka
Podziwiam stanowczość. Wie Pan, że portal "Na Temat" zrobił z pana seksistę? Nie podobała im się ilość kobiecych piersi na redagowanych przez Pana stronach Click-a...
Ku mojemu zdumieniu tekst w "Na temat" nie był jakiś szczególnie napastliwy. Powiedzmy: dużo poniżej ich zwyczajowej normy. Zabawne, że portale, które mnie krytykowały i napędzały hejt przeciwko mnie, to najczęściej te same, które zachwycały się wolnością słowa i ostrzem ironii w "Charlie Hebdo". A w skali chamstwa mój żart i żarty w tym piśmie to jak dziecięcy wiatraczek do elektrowni atomowej. W kwestii Click-a... Z tego co pamiętam (bo to było bardzo dawno temu) to w redakcji był zwyczaj ozdabiania działu listów pięknymi dziewczynami w bikini. Nic ponad to, a może mniej niż to co możemy zobaczyć dzisiaj na głównych stronach najważniejszych portali. Kto wpadł na ten pomysł nawet nie pamiętam. Może ja, może redaktor naczelny? Ale środowisko graczy było wtedy mocno zmaskulinizowane, a wiadomo co lubią młodzi mężczyźni. Larę Croft, prawda? :). A jeśli chodzi o seksizm to zupełnie czym innym jest uważania pięknego kobiecego ciała za niezwykle interesujący temat sztuki, a zupełnie czym innym prawo do równego traktowania płci pod względem obyczajowym czy prawnym. Za czym jestem z całego serca, bo mizoginizm uważam za niegodny...
Czy Jacka Piekarę można nazwać skandalistą? Tutaj jako głowa rodziny podczas tegorocznych wakacji.
Widział Pan, że Sługa Boży skończył na stosie? Ironia losu dopadła Mordimera?
Widziałem. Wie Pan kto powiedział: "kto zaczyna paląc książki, ten skończy paląc ludzi"? To Heinrich Heine. Reakcja środowiska nazwijmy go kodowo-lewicowym zdziwiła mnie, ale i rozbawiła. Tyle w tych ludziach prymitywnej nienawiści! Jedyne co potrafili obrońcy Doroty Wellman to: bluzgać najgorszymi wulgaryzmami, publikować moje zdjęcia z komentarzami jaki jestem brzydki, żałować że moja mama nie zrobiła aborcji czy wymieniać się uwagami na temat tego, że seks w moim wykonaniu to prostytutki albo masturbacja. Tylko pogratulować pani Wellman miłośników! I tylko fajnie utwierdzić się jest w opinii, że po tamtej stronie sceny politycznej roi się od zupełnej hołoty.
Świrów w internecie nie brakuje jednak po obu stronach. Przejdźmy do... Leszka Millera. Pamięta Pan słowa o tym, że mężczyznę poznaje się po tym jak kończy a nie jak zaczyna?
Oczywiście. Słynna maksyma, która przeszła, chyba można tak powiedzieć, do historii języka polskiego. Leszek Miller przy całym moim naprawdę dużym dystansie do tego środowiska, to w ogóle ciekawa osoba...
Mi bardziej chodzi o Pana... Pan to chyba nie lubi kończyć... Przygodę z Mordimerem zaczynałem jako pryszczaty nastolatek, teraz zbliżam się do 30-tki i zastanawiam się czy przed kryzysem wieku średniego poznam zakończenie cyklu.
Jestem w dobrym towarzystwie, prawda? Np. George Martin też daje popalić miłośnikom swojej twórczości. Ale wie Pan, że ja już opublikowałem 10 książek o świecie inkwizytorów? To naprawdę wymagało sporo czasu i pracy. W tym roku skończę "Płomień i krzyż 2" i wtedy zostanie nam "Czarna śmierć" mająca spiąć wszystkie wątki i przerzucająca czytelnika do czasu kiedy inkwizytor opuszcza klasztor, z którego mnisi wypuścili zarazę. A więc "Czarna Śmierć" zacznie się tam, gdzie zakończyło się ostatnie opowiadania z tomu "Łowcy dusz". Ale to nie będzie koniec opowieści o tym alternatywnym świecie. Z całą pewnością powstaną tomy traktujące o innych czasach i innych bohaterach, ale w tym samym uniwersum. A i główny bohater też może wrócić w ten czy inny sposób. O d kiedy Ripley zginęła w III tomie Obcego w piecu hutniczym, a w czwartej odsłonie wróciła - wszystkoe jest możliwe ☺
Jako ojciec cyklu o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie
Tego porównania do George R.R. chciałem uniknąć, tam z racji wieku autora i ambitnych planów czytelnicy mają pewne obawy...
Ojej, rzeczywiście. Ja mu życzę jak najdłuższego i najbardziej owocnego twórczo życia. Tak bardzo szkoda mi było Pratchetta! King też ledwo umknął spod kosy. Ale wie Pan, kiedy patrzę na to że mam 51 lat i jest już, nie oszukujmy się, bliżej niż dalej na tamtą stronę, to pociesza mnie myśl, że np. Wajda ma 90 lat i właśnie zrobił film, który jest b dobry w zgodnej opinii recenzentów i który jedzie na Oscary. Więc może i ja, daj Boże, jeszcze dokonam czegoś fajnego w życiu zawodowym.
Ale wróćmy do tej naszej polityki. Jakby tak się w środowisku fantastycznym zrobiło prawicowo? Ziemkiewicz to wiadomo, mało kto pamięta, że kiedyś pisał fantastykę, Jacek Komuda regularnie publikuje w Do Rzeczy. Pan trochę pozazdrościł koledze z klasy prawicowego fejmu? Jakieś propozycje polityczne się posypały? Przydałby się w PiS-ie poseł ze świata kultury...
Co do polityki i fantastyki – Andrzej Pilipiuk jest zwolennikiem UPR i wrogiem Unii Europejskiej, Tomek Kołodziejczak kolejny sillny prawicowiec w tym środowisku. Jarek Grzędowicz publikował przez lata w Gazecie Polskiej. A Komuda to "nawrócony" zagorzały platformers. Też dobrze! Co do kariery politycznej, to wie Pan: nigdy nie mów nigdy. Ja jestem homo politicus od wielu wielu lat. Moja aktywność na Twitterze to zaledwie chwila (bo konto mam od pół roku) w porównaniu z zainteresowaniami, a także w porównaniu z blogiem prowadzonym na salon24, który ma naprawdę dużą liczbę odsłon. Nie jestem zadowolony z faktu, że głośno się stało o moim zaangażowaniu politycznym akurat w kwestii trzeciorzędnej: jakiejś tam kpiny z fanatycznie po przeciwnej stronie zaangażowanej celebrytki. Pisałem o wielu ważnych, poruszających sprawach.. Cóż, człowiek strzela, a Twiiter kule nosi...
Halo, halo Nowogrodzka? Czytacie to? Dzwońcie do nas, numer podklepiemy... Ale wśród pisarzy fantastyki są też osoby z drugiej strony, np. Jakub Ćwiek, który przez pana nie może jeździć na konwenty...
Ćwiek to nędzna postać. Mam opublikowany w niezależnej.pl link do jego skasowanych szybko bluzgów na temat Jarosława Kaczyńskiego. Zresztą w porównaniu z takim Grzędowiczem czy Pilipiukiem to raczej literacki kaliber wiatrówki przy działach okrętowych :). Jeśli o mnie chodzi natomiast to jego środowisko nie cierpi mnie od kiedy opublikowałem tekst traktujący o machlojach przy przyznawaniu nagrody im. Janusza Zajdla. Tekst zresztą nie był mojego autorstwa, ja go tylko puściłem do druku, bo dziennikarsko był zajmujący
Jakiś czas temu wskoczył Pan w buty Jacka Komudy i napisał zanurzonego w sarmatyzmie Szubienicznika. Dzisiejsza Polska to taka trochę XVII wieczna Rzeczpospolita? Za zachodnią granicą hordy muzułmańskie, na Krymie leje się krew, wewnątrz niezły chaos - mamy Rzeplińskiego, który niczym kresowe książątko stawia się ponad prawem, za chwilę bronić nas będzie pospolite ruszenie - Obrona Terytorialna...
Sarmacja jest tematem cudownym! I Rzeczpospolita była krajem unikatowym w skali globu. Przenikające się kultury, swoboda myśli i wiary, tygiel narodowości, obyczajów i religii. Do tego ten niezwykły na owe czasy pomysł jakim była demokracja szlachecka. Dla pisarza to temat-bajka. Wielu publicystów czasy rządów PO porównywało do czasów przedrozbiorowych z uwagi na niespotykaną wręcz skalę psucia państwa i jego instytucji. Miejmy nadzieję, że teraz spokojnie przez kolejne lata będzie można naprawiać to co oni spieprzyli i otworzyć nowy, fajny rozdział w dziejach kraju...
W Krakowie... Jak na sarmatę przystało, nie mogło zabraknąć miodu.
To już na sam koniec - jak wygląda wymarzona Rzeczpospolita Jacka Piekary?
Ho, ho! To temat na wielostronicową dysertację dotyczącą wielu dziedzin życia! Ale tak w skrócie: WOLNOŚĆ (jasne, że z ograniczeniem, bo wolność bez ograniczeń to tylko anarchia), ODPOWIEDZIALNOŚĆ nie tylko typu krótkoterminowego, ale obliczona na lata, SPRAWIEDLIWOŚĆ rozumiana jako dbałość o ludzi, aby nie wrzucano ich w sytuacje takie jak w Kafkowskim "Procesie" i PRAWO które ma służyć wszystkim a nie tylko sprytnym prawnikom i ich bogatym klientom. I karać ma również wszystkich bez względu na ich pozycję! No to tak w największym skrócie...
Rozmawiał: Mateusz Kosiński
BONUS SPECJALNIE DLA CZYTELNIKÓW NASZEGO PORTALU, JACEK PIEKARA BARDZO PRYWATNIE:
Nasz rozmówca po lewej stronie. Jak sam twierdzi, dzisiaj z postury bardziej przypomina postać z prawej.
Pisarz po dzisiejszy dzień jest fanem bernardynów, posiada suczkę tego gatunku, nie jest ona jednak aż tak spokojna...
14-letni Jacek Piekara podczas wakacji w Bułgarii. Czy o tych czasach bujnej młodości mówił nam autor?
Jako 36-latek w roli Indiany Jonesa. Skarbu nie stwierdzono.