– Jeśli ktoś próbuje grzebać w życiorysie mojej rodziny, to dla mnie działanie bulwersujące i podłe – stwierdziła Beata Szydło, odnosząc się do spotkania Radosława Sikorskiego i Krzysztofa Bondaryka, którzy w jednej z warszawskich restauracji mieli szukać haków na wiceprezes PiS.
W poniedziałek Zbigniew Stonoga opublikował na Facebooku zdjęcie oraz nagranie wideo ze spotkania byłego ministra spraw zagranicznych i byłego marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego z byłym szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem. Mieli oni rozmawiać o prywatnych sprawach wiceprezes PiS Beaty Szydło i szukać na nią haków.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Stonoga nagrał Sikorskiego i Bondaryka. Mieli rozmawiać o prywatnych sprawach Beaty Szydło
Do tych informacji Beata Szydło odniosła się w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl. – Niech szukają, ja nie mam nic do ukrycia. Decydując się na to, by brać udział w tej kampanii w roli kandydatki na szefa rządu, wiedziałam, że nie będzie łatwo. Spodziewałam się, że będę bardzo mocno atakowana – mówiła wiceprezes PiS.
– Jeśli ktoś próbuje grzebać w życiorysie mojej rodziny, to dla mnie działanie bulwersujące i podłe. Ja do takiego poziomu się nigdy nie zniżę – dodała.
Dopytywana, czy boi się, że Sikorski i Bondaryk mogą coś znaleźć, odparła: – Nie boję się, bo ani ja ani moja rodzina nie mamy niczego do ukrycia.