Sędziom, którzy oddalili pozew jego partii przeciwko premierowi Mateuszowi Morawieckiemu Grzegorz Schetyna zapowiedział - "zapamiętamy nazwiska". Kilka godzin później – w wyniku apelacji – orzeczenie zostało zmienione na korzyść Platformy. Przewodniczący tego składu to były zastępca dyrektora departamentu Ministerstwa Sprawiedliwości, z czasów gdy resortem rządził Zbigniew Ćwiąkalski. Minister w rządzie Donalda Tuska.
Orzeczenia wydawane przez warszawskie sądy w sprawie pozwu Platformy Obywatelskiej przeciwko szefowi rządu wywołały konsternację wśród prawników i polityków. Ponieważ partia Grzegorza Schetyny skorzystała z trybu wyborczego, postanowienia zapadały w ekspresowym tempie. W ciągu zaledwie kilku dni wydawano skrajnie różne decyzje. Chociaż dotyczyły one tego samego pisma procesowego!
Zaczęło się od wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego na spotkaniu z mieszkańcami Świebodzina (Lubuskie), gdy m.in. stwierdził on:
„Pamiętacie, jak nasi poprzednicy mówili: budujmy nie politykę, tylko drogi i mosty? Pamiętacie coś takiego? Nie było ani dróg, ani mostów”.
Niemal natychmiast histerycznie zareagowali politycy Platformy Obywatelskiej. Zarzucili szefowi rządu kłamstwo, a nawet skierowali – w trybie wyborczym – pozew przeciwko premierowi. Sprawa trafiła do warszawskiego sądu. I się zaczęło...
Najpierw Sąd Okręgowy oddalił pozew bez analizowania jego treści, bo uznał, że premier nie kandyduje w wyborach samorządowych, a tym samym nie może być stroną w tym trybie. Później to postanowienie zostało zmienione i ruszyło postępowanie.
W poniedziałek 24 września sąd oddalił roszczenia PO, bo uznał, że nie doszło do kłamstwa wyborczego.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".