Wczoraj senatorowie przegłosowali bez poprawek złożone przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa (KRS) i Sądzie Najwyższym (SN) w związku z tym zostaną one bez zwłoki skierowane do jego podpisu.
Wczoraj senatorowie przegłosowali bez poprawek złożone przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa (KRS) i Sądzie Najwyższym (SN) w związku z tym zostaną one bez zwłoki skierowane do jego podpisu.
Ponieważ nadzorujący proces legislacyjny z ramienia Kancelarii Prezydenta minister Paweł Mucha, kilkakrotnie publicznie twierdził, że poprawki wprowadzone w Sejmie, są akceptowane przez prezydenta Andrzeja Dudę, wszystko wskazuje na to, że obydwie ustawy zostaną podpisane jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
W ten sposób będzie mogła wreszcie zacząć zasadnicza część reformy wymiaru sprawiedliwości, która została zatrzymana w lipcu tego roku po dwóch wetach prezydenta Andrzeja Dudy.
Zasadnicza zmiana w ustawie o KRS to wybór do niej przez Sejm 15 sędziów zgłaszanych przez środowiska prawnicze, ale także przez 2 tysiące obywateli, którzy się na to zdecydują.
Zastrzeżenia do tego rozwiązania zgłaszane przez opozycję, a także tzw. autorytety prawnicze sugerujące, że w ten sposób władza ustawodawcza uzyska wpływ na władzę sądowniczą, nie wytrzymują krytyki.
Doskonale ten problem podczas wczorajszych obrad Senatu zobrazował pytaniem skierowanym do rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, prowadzący obrady marszałek Stanisław Karczewski.
Rzecznik Adam Bodnar zabierał głos w tej debacie i sugerował wręcz, że sędziowie wybrani do KRS przez Sejm, będą uzależnieni od polityków, którzy na nich głosowali, na to marszałek Karczewski zapytał RPO, czy czuje się zależny od partii, która wybrała go na te urząd (został wybrany głównie dzięki głosom posłów Platformy).
Rzecznik nie odpowiedział na to pytanie, ale po wyrazie twarzy, jaki miał schodząc mównicy w Senacie, można było przypuszczać, że i do niego dotarło jak absurdalna jest argumentacja, jakiej do tej pory używał w tej sprawie.
Z kolei zasadnicze zmiany w ustawie o SN, to wprowadzenie instytucji skargi nadzwyczajnej w odniesieniu do wyroków wydanych z rażącym naruszeniem prawa (dotyczących także spraw rozstrzygniętych w ciągu ostatnich 20 lat), uruchomienie Izby Dyscyplinarnej rozstrzygającej sprawy złamanie prawa przez sędziów i prokuratorów, a także wymiana części sędziów w związku z wprowadzeniem wieku emerytalnego 65 lat zarówno dal kobiet jak i dla mężczyzn.
Wprawdzie krytycy tych rozwiązań twierdzą, że nie spowodują one poprawy sytuacji w sądownictwie z punktu widzenia zwykłych ludzi, ale już na pierwszy rzut oka widać, że nie mają oni racji.
Dobrze funkcjonująca Izba Dyscyplinarna daje gwarancję, że nastąpi koniec bezkarności ludzi ze środowisk prawniczych, teraz bardzo często chronionych przez swoich kolegów.
Z kolei wprowadzenie instytucji skarga nadzwyczajnej, spowoduje, że każdy sędzia będzie miał świadomość, że jego rozstrzygnięcia, mogą być w przyszłości weryfikowane i to w Sądzie Najwyższym, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Co więcej możliwość skarżenia spraw już rozstrzygniętych z ostatnich 20 lat (oczywiście przez upoważnione do tego podmioty), pozwoli tysiącom poszkodowanym przez wymiar sprawiedliwości do dochodzenia swych racji jeszcze raz i to w Sądzie Najwyższym.
Jak dużo jest ludzi skrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości, można się było zorientować w kampanii wyborczej prezydenckiej i parlamentarnej, kiedy uruchomiona tzw. Duda pomoc, przyjęła setki takich ludzi.
Teraz te sprawy prowadzi już kancelaria prezydenta Andrzeja Dudy, ale w wielu z nich jest bezradna, bo wyroki zapadły wiele lat temu i są ostateczne, teraz przynajmniej do części z nich będzie można wrócić.
Reforma wymiaru sprawiedliwości ruszy, więc teraz z kopyta z pożytkiem dla ludzi, dochodzących swoich racji w sądach, ale także dla samych sędziów, bowiem powinna pozwolić na oczyszczenie tego środowiska.