- Naruszenie prawa własności jest niekonstytucyjne. Zabrano mój komputer służbowy i nie mam do niego dostępu. Wśród przedmiotów, których odbiór mi uniemożliwiono, były także osobiste pamiątki. Nie wiem, czego poszukiwano – dziś złożyłem w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury na kierownictwo Trybunału Konstytucyjnego, bo moim zdaniem mamy do czynienia z przywłaszczeniem rzeczy ruchomych, a jest to czyn prawnie zabroniony – mówi dziś w TV Republika prof. Kamil Zaradkiewicz, konstytucjonalista.
Trybunał Konstytucyjny działa niekonstytucyjnie
- W piątek kończył się mój stosunek pracy z TK i uniemożliwiono mi odbiór moich rzeczy z siedziby Trybunału. Dowiedziałem się – nieoficjalnie - że w poniedziałek moje rzeczy zostały wyniesione z gabinetu. Nie wiem, skąd ten pośpiech, co się z nimi stało tak naprawdę, dlaczego nie zostałem powiadomiony o tym. Wszystko to wygląda jak kolejny rodzaj szykany, kolejny akt batalii przeciwko mnie. Przykre, bo mamy do czynienia z jednym z najwyższych organów władzy sądowniczej w Polsce i powinien on działać z pełną przejrzystością reguł. Tymczasem tak nie jest – powiedział prof. Zaradkiewicz.
- Naruszenie prawa własności jest niekonstytucyjne. Zabrano mój komputer służbowy i nie mam do niego dostępu. Wśród przedmiotów, których odbiór mi uniemożliwiono, były także osobiste pamiątki. Nie wiem, czego poszukiwano – dziś złożyłem w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury na kierownictwo Trybunału Konstytucyjnego, bo moim zdaniem mamy do czynienia z przywłaszczeniem rzeczy ruchomych, a jest to czyn prawnie zabroniony – dodał konstytucjonalista.
"Daleko nam w funkcjonowaniu TK do wzorców zachodnich"
- Daleko nam w funkcjonowaniu TK do standardów zachodnich. Rzeczą niewyobrażalną byłoby spotkanie władz – sądowniczej i wykonawczej - w charakterze zakulisowym. Transparentność życia publicznego wymaga, aby opinia publiczna była o takich sprawach informowana, i do jakich doszło podczas spotkania ustaleń, uzgodnień. Nie wyobrażam sobie, że premier polskiego rządu z prezesem sądu konstytucyjnego ustalają postępowanie na przyszłość, wykraczające poza kompetencje sędziego TK i dotyczące spraw politycznych. A wynika, że faktycznie doszło do włączenia się sędziów w konflikt o charakterze stricte polityczny – komentował gość TV Republika.
- Kierownictwo Trybunału miało bezpośredni i stały kontakt z kancelarią prezydenta i kancelarią Sejmu, a z maili wynika, że jeden z pracowników kancelarii Sejmu miał przygotować przepis o wyborze pięciu sędziów. Był w kontakcie z Jackiem Granieckim, szefem Biura TK. Sędziowie wówczas zdawali sobie w pełni sprawę ze skutków, wiedzieli, że przez te działania TK zostanie zdelegitymizowany – podkreślił Zaradkiewicz.
"Koniec kadencji Rzeplińskiego nie będzie przełomem"
- Uważam, że koniec kadencji Rzeplińskiego nie będzie przełomem w sytuacji związanej z TK. Wszystko wskazuje na to, że ci „starzy” sędziowie zrobią wszystko i będą próbować nie stosować przepisów ustawy o TK w zakresie wyboru kandydata na prezesa, a to będzie oznaczało kolejną odsłonę konfliktu w który zaangażowani są sędziowie. Jeśli do skutecznego wyboru nowego prezesa Trybunału Konstytucyjnego nie dojdzie w listopadzie lub grudniu, to kto zastąpi Rzeplińskiego i kto będzie reprezentował TK na zewnątrz?