Dzisiaj w Parlamencie Europejskim miała miejsce nadzwyczajna sesja plenarna, podczas której odbyła się debata nad Europejskim Zielonym Ładem z udziałem przewodniczącej Komisji Ursulą von der Leyen oraz wiceprzewodniczącym Komisji odpowiedzialnym za „Europejski Zielony Ład”, Fransem Timmermansem.
Ryszard Legutko zauważył, że Europejski Zielony Ład został przygotowany w niepokojąco krótkim czasie. „Zmiany zostały zaproponowane przez nową Komisję Europejską dziesięć dni od objęcia urzędu, jeszcze zanim wdrożono ostatnie istniejące umowy klimatyczne” - oświadczył europoseł. Polski polityk zastanawiał się, w jaki sposób nowa Komisja w tak krótkim czasie była w stanie dokonać oceny wpływu Europejskiego Zielonego Ładu na gospodarki państw członkowskich.
Eurodeputowany PiS zauważył, że kierunek polityki klimatycznej EU leży w kompetencjach Rady Europejskiej, która ma się spotkać następnego dnia, dlatego zaskakujące jest wcześniejsze przedstawienie Zielonego Ładu przez KE. „Dlaczego więc jesteśmy tu dzisiaj? Czy Komisja próbuje przejąć inicjatywę? Odebrać władzę państwom członkowskim?” - pytał Legutko. Polski polityk przypomniał, że w 2014 r. Rada Europejska uzgodniła cele na 2030 r. po żmudnych negocjacjach „Teraz Komisja mówi o celu na rok 2050, co będzie równie trudnym zadaniem” - podkreślił.
Europoseł mówił, że dzisiejsza strategia Komisji Europejskiej powoduje więcej pytań niż odpowiedzi. „Czy nowe cele Komisji dotyczące klimatu są wiarygodne? Czy są realistyczne? Czy są osiągalne?” - dopytywał poseł do PE. Jak stwierdził, grupa EKR liczyła, że nowa Komisja będzie działać ostrożniej niż poprzednia. „Liczyliśmy, że nowa KE będzie współpracować z państwami członkowskimi, zamiast próbować je podważać. Że będzie działać w ramach traktatów, zamiast próbować je na nowo wymyślać” - powiedział. Legutko podkreślił, że można ustalać wszelkie cele, ale jeśli nie przekona się obywateli, to ich osiągnięcie nie będzie możliwe. „A jeżeli te cele próbuje się osiągnąć siłą, to skutki mogą być opłakane” - podsumował eurodeputowany.