Włoska prasa poinformowała, że na terenie obozu Auschwitz w dniu wtorkowych uroczystości zatrzymano prezesa rzymskiej gminy żydowskiej i ekipę włoskiej telewizji. Z kolei polska policja podała, że do zatrzymania nie doszło; funkcjonariuszy wezwała ochrona muzeum po tym, jak Włosi weszli przez okno do jednego z budynków i uruchomili alarm.
Media podały, że na terenie obozu został zatrzymany prezes rzymskiej gminy żydowskiej Riccardo Pacifici wraz ze swym rzecznikiem i ekipą włoskiej telewizji. Miało do tego dojść po tym, gdy ekipa TV po nagraniu materiału – na co, jak zapewnia, miała zgodę – usiłowała wydostać się z obozu przez okno w kasach i drzwi połączone z alarmem.
Według relacji mediów Włosi, zatrzymani najpierw przez ochronę muzeum, a potem przez policję, długo czekali na pomoc, a potem na tłumacza; miało to trwać kilka godzin. Pacifici wyraził oburzenie, tym co się stało, i zapowiedział złożenie skargi na bezprawne jego zdaniem zatrzymanie. Na Twitterze napisał, że to „wstyd”.
Siamo stati sequestrati da un ora dalla polizia polacca dentro Auschwitz dopo trasmissione di Matrix. Una vergogna
— Riccardo Pacifici (@riccardpacifici) styczeń 27, 2015
Ansa podała, że w sprawie zatrzymanych Włochów interweniowało MSZ i włoska ambasada w Warszawie.
Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski powiedział, że do zatrzymania nie doszło. – Z naszych ustaleń wynika, że te osoby miały na terenie muzeum transmisję telewizyjną. Mieli zgodę dyrekcji muzeum na pobyt do godz. 23.30, potem mieli być wypuszczeni na parking. Po zakończeniu transmisji - jak wynika z ich wyjaśnień - nie widzieli w pobliżu strażników i nie wiedzieli, jak wyjść z muzeum. A ponieważ było zimno, przez otwarte okno weszli do jednego z budynków. To uruchomiło alarm, a ochrona muzeum - zgodnie z procedurami - wezwała policję – relacjonował rzecznik. Jak dodał, zgłoszenie pracowników ochrony dotyczyło podejrzenia popełnienia przestępstwa - kradzieży z włamaniem.
Zastrzegł, że policjanci, widząc, iż chodzi o Włochów, skontaktowali się z konsulatem. Dodał, że ponieważ funkcjonariusze zostali wezwani, musieli przesłuchać i ekipę, i ochronę.
– Ze względu na niską temperaturę, po konsultacjach z konsulatem, zaproponowano tym osobom przesłuchanie w jednostce policji. Zgodzili się na to. Na tym czynności się zakończyły, bo według naszego wstępnego rozpoznania w tej sprawie nie doszło do złamania prawa – powiedział Sokołowski.