Prawdopodobne jest więc to, że ktoś w Polsce wziął sowitą łapówkę za przymknięcie oka na ewidentne działanie wczesnoporonne tego środka, które powinno je (a nie jest to tylko moja opinia, ale także prof. Andrzeja Zolla) wykluczyć z grupy środków legalnie rozprowadzanych w Polsce - pisze Redaktor Naczelny Telewizji Republika Tomasz Terlikowski
Od kilku dni uważnie czytam nie tylko ulotki ellaone, ale i wertuje podręczniki medyczne czy literaturę na temat działania pigułki dzień po. I z wszystkiego, co po angielsku na ten temat przeczytałem (a także z informacji od moich niemieckojęzycznych przyjaciół lekarzy) wynika, że w tamtych krajach nikt nie robi tajemnicy z mechanizmu antyimplantacyjnego, który jest istotnym elementem działania pigułki dzień po. To jest opisane nawet w ulotkach w tych językach, gdzie wprost jest mowa, że blokują one nie tylko owulację, ale także zagnieżdżenie się zarodka w macicy.
Kiedy zaczyna się ciąża?
To jednak, co oczywiste dla medyków i ekspertów w Wielkiej Brytanii czy Niemczech, w Polsce już takie nie jest. Tu pigułka „tylko” zatrzymuje owulację, i w ogóle nie ma działania wczesnoporonnego. Część z ekspertów jest przy tym na tyle szczera, że ujawnia, że chodzi tu o zwykłą językową ściemę, i podkreśla, że ciąża zaczyna się od implantacji. A skoro tak, to jeśli dziecko zabija się wcześniej, to ciąży nie było, a zatem nie było wczesnego i sztucznego poronienia. Pojawił się już nawet specjalista, który oznajmił, że nie istnieje w ogóle coś takiego jak poczęcie, bo WHO temu zaprzecza (ciekawe, czy jeśli WHO, aby umoralnić eutanazje, oznajmi, że nie istnie też śmierć, to doktor Południewski uzna, że jest nieśmiertelny). Inni jednak są gotowi zapewniać, że to nie o to chodzi, i że w ogóle nie ma mowy o zapłodnieniu i implantacji, bo przecież pigułka blokuje owulację i nic więcej. Gdyby chcieć im uwierzyć, to trzeba by uznać, że pigułka jest niezwykle praworządna i dostosowuje swoje działanie do systemu prawnego kraju, w którym jest sprzedawana. W Wielkiej Brytanii, gdzie zabijanie dzieci jest legalne działa także w ten sposób, a w Polsce, gdzie prawo tego zakazuje, „inteligentna pigułka” rezygnuje z takiego działania.
Prawdopodobne je, że ktoś w Polsce wziął łapówkę za przymknięcie oka na działanie wczesnoporonne pigułki
Takie „cuda” nie istnieją. O wiele bardziej prawdopodobne jest więc to, że ktoś w Polsce wziął sowitą łapówkę za przymknięcie oka na ewidentne działanie wczesnoporonne tego środka, które powinno je (a nie jest to tylko moja opinia, ale także prof. Andrzeja Zolla) wykluczyć z grupy środków legalnie rozprowadzanych w Polsce. Istnieje też inna możliwość, że urzędnicy ministerialni od polskiego prawa bardziej cenią sobie lewackie dyrektywy płynące od feministek, a od troski o zdrowie kobiet bardziej interesuje ich promowanie rozpusty i depopulacja, której istotnym elementem są tego rodzaju tabletki. W obu przypadkach jednak oznacza to, że ludzie, którzy odpowiadają za łamanie prawa powinni za to odpowiedzieć.Tomasz P. Terlikowski