– Te dzienniki miały prawdopodobnie kategorię Bc, co znaczy, że mogły być zniszczone tuż po wypełnieniu, czyli w przeciągu roku. (...) Jednak ze względu na ten wpis, moim zdaniem, ten dziennik nie powinien być usunięty. Ale ten kto go niszczył, a mógł niszczyć kilka takich dzienników, mógł nie skojarzyć, że w tym dzienniku jest dzień katastrofy smoleńskiej. I mogło to być bezwiednie – mówił w RMF FM podpułkownik Sławomir Komisarczyk były oficer Dyżurnej Służby Operacyjnej Sztabu Generalnego.
Jak zaznaczał, czytał on wpis dotyczący katastrofy w Smoleńsku kilka dni po tragedii. – W tej chwili nie mogę sobie przypomnieć, tak po tylu latach, jakie to były dokładne wpisy, natomiast wiem, że to nie były takie rutynowe, typu jedna, czy dwie strony meldunku, tylko od trzech do pięciu. Ten wpis w dzienniku był dłuższy i na pewno były w nim wpisywane takie sekwencje, kto został powiadomiony – zaznaczał.
Stwierdził również, że owszem cały zeszyt aktywności mógł mieć około 400 stron, jednak sam zapis dotyczący katastrofy smoleńskiej to około pięciu stron.
– Dziennik liczył czterysta stron. Dziennik jest to zeszyt 400-stronnicowy, zarejestrowany "na klauzulę poufne". Wypełniany jest ręcznym pismem. Wypełniający go szef zmiany wypełnia ten dziennik za swój dzień służby. I najczęściej zajmuje to mu jedną lub dwie strony. W takim dzienniku, który liczy czterystu stron, mogło być wpisów ze 150, może 120 dni. (...) Z tych 400 stron od trzech do pięciu dotyczyło katastrofy smoleńskiej – mówił.
O zniszczeniu ponad 400 kart informacji i meldunków, jakie zostały dostarczone 10 kwietnia 2010 roku do sztabu generalnego Wojska Polskiego poinformował 5 lutego Antoni Macierewicz. Szef MON powołał tego dnia podkomisję, która no nowo zajmie się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jej szefem został dr Wacław Berczyński, doświadczony konstruktor z działu wojskowo-kosmicznego firmy Boeing, związany wcześniej z sejmowym zespołem smoleńskim. CZYTAJ WIĘCEJ...
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Oświadczenie MON ws. listu ppłk. Komisarczyka. "Nie może posiadać żadnej wiarygodnej wiedzy"
Rzecznik MON: Dziennik działań był dowodem w sprawie. Jego zniszczenie to poważne naruszenie