Jak donosi portal wpolityce.pl, powołując się na ważne źródła dyplomatyczne, Polska ma już przygotowany plan działania w wypadku, gdyby podczas rozpoczynającego się szczytu Unii w Brukseli przeforsowano wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Jak mówi portalowi jeden z jego informatorów, w sytuacji, gdy kandydatura Tuska będzie forsowana „na siłę”, Polacy mają zdecydować o niezłożeniu podpisu pod konkluzją czwartkowo-piątkowego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli. Brak podpisu oznacza to, że szczyt będzie nieważny, ponieważ jego konkluzja musi zostać sygnowana przez wszystkich jego uczestników.
Źródło portalu wpolityce.pl dodaje, że „Polska nie ma zamiaru akceptować narzucania kandydata, który nie ma poparcia polskiego rządu i nie zabiegał o nie, choć mandat swój objął w wyniku sprawowania funkcji premiera RP”. O takim rozwiązania strona polska miała poinformować m.in. szefa niemieckiej dyplomacji, Sigmara Gabriela.
Dziś, w pierwszym dniu szczytu unijnego w Brukseli, szefowie państw i rządów mają zdecydować, kto zostanie przewodniczącym Rady Europejskiej przez kolejne 2,5 roku. Polskim kandydatem na to stanowisko jest Jacek Saryusz-Wolski, który jednak na rozpoczynający się dziś szczyt nie został zaproszony przez Maltę, kierująca pracami UE. Najważniejszym jego kontrkandydatem wydaje się być Donald Tusk, sprawujący funkcję szefa RE od grudnia 2014 r., jednak nie posiadający poparcia polskiego rządu. We wczorajszym liście do unijnych przywódców, premier Beata Szydło podkreśliła, że Tusk jako przewodniczący RE przekroczył mandat europejski, używając swojego autorytetu w sprawach krajowych.