Donald Tusk gardzi kobietami i kobiecością; to jest niestety coś, co jest charakterystyczne dla środowisk skrajnie lewicowych i lewackich, pogarda dla kobiety, kobiecości, macierzyństwa, a tym samym pogarda dla życia - mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl szef MEiN Przemysław Czarnek.
Portal spytał Czarnka, jak ocenia to, że "Donald Tusk określił macierzyństwo mianem "udręki".
- Gardzi kobietami i kobiecością. Sam zatem okazał się być mizoginem. To jest niestety coś, co jest charakterystyczne dla środowisk skrajnie lewicowych i lewackich, a zatem krótko mówiąc - pogarda dla kobiety, kobiecości, macierzyństwa, a tym samym pogarda dla życia - odpowiedział minister edukacji i nauki.
- Do tego jeszcze pogarda dla konstytucji, no bo jeżeli macierzyństwo, które jest pod ochroną prawną i opieką Rzeczpospolitej Polskiej zgodnie z zadaniem wyznaczonym władzom publicznym w art. 18 Konstytucji jest według Donalda Tuska "udręką"? To jest skandaliczne zachowanie, które w obliczu zapaści demograficznej ostatnich trzech dekad Rzeczpospolitej Polskiej zwiastuje - gdyby taki człowiek doszedł do władzy – wyłącznie pogłębienie tej zapaści i totalny kryzys rodziny i społeczeństwa. A przez to kryzys polskości, o której ktoś kiedyś powiedział, że to nienormalność. Pamiętacie państwo kto to był? - stwierdził też Czarnek.
Według niego, "każdy człowiek powinien dzisiaj zrozumieć, kim jest Donald Tusk i jaką opcję reprezentuje – opcję, która niestety – patrząc przez pryzmat nauczania św. Jana Pawła II – jest po stronie cywilizacji śmierci, a nie po stronie cywilizacji życia".
Szef MEiN powtórzył, że macierzyństwo "jest pod opieką prawną i ochroną Rzeczypospolitej Polskiej zgodnie z art. 18 ustawy zasadniczej".
- Konstytucja panie przewodniczący Donaldzie Tusku, konstytucja - dodał.
Pytany, na ile słowa Tuska "miały stanowić sygnał dla środowisk lewicowych w Polsce, że jest on gwarantem rewolucji lewicowej w tym kraju", Czarnek odparł:
- Donald Tusk według obserwacji wielu, także mojej, przybył do Polski z potrójną misją. Po pierwsze jest po prostu przedstawicielem swoich mocodawców, lewicowych liberałów unijnych, reprezentując ich interesy.
- Po drugie, chce uratować Platformę Obywatelską w ten sposób, żeby przejęła ona na nowo przywództwo na opozycji, stąd ten Opositionsführer w niemieckich dziennikach – czyli nie przywódca PO, tylko przywódca opozycji w ogóle. Stąd to milczenie dzisiaj Szymona Hołowni, trwoga Władysława Kosiniaka-Kamysza, zagubienie Lewicy... Stąd te hasła, o których dzisiaj mówimy, dotyczące właśnie tego skrajnego feminizmu, skrajnie lewackiego, pozbawionego jakiejkolwiek odpowiedzialności za społeczeństwo i za przyszłość tego społeczeństwa, hasła, w które Tusk chyba nawet wierzy - kontynuował.
- No i trzecia misja – jako tzw. chadek, wraz z kilkoma "chrześcijańskimi" dziennikarzami i politykami, specjalistami od "reformowania" Kościoła, ma w końcu doprowadzić do tego, co stało się na Zachodzie, do totalnej dechrystianizacji. Polska jednak w tym zakresie to na szczęści nie Francja, ani nie Niemcy - stwierdził szef MEiN.