W środę odbyła się telewizyjna debata 10 kandydatów na prezydenta. Po jej zakończeniu politycy byli pytani przez dziennikarzy o wrażenia i ocenę swojego występu.
Prezydent Andrzej Duda przypominał, że obiecywał swój udział w tego typu debacie.
– Dzisiaj przyszedłem, chociaż wiedziałem, że większość kandydatów będzie mnie atakowała i do mnie się zwracała z różnymi pytaniami – zaznaczył.
– Natomiast cieszę się, że debata się odbyła. Myślę, że bardzo wielu ludzi ona zainteresowała. Słyszę, że była bardzo wysoka oglądalność – powiedział. Podziękował też widzom za wysłuchanie jej uczestników, a także swoim kontrkandydatom.
Dopytywany, kto mu się wydaje najpoważniejszym kontrkandydatem, Duda odparł, że to on ma najpoważniejsze doświadczenie mam ja". Jak dodał, decyzję podejmą wyborcy.
Kandydatka Koalicji Obywatelskiej, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska zwróciła uwagę, że pytania były płytkie i wąskie.
– Jedna minuta i proste pytanie nie daje szansy pokazania całych poglądów – powiedziała.
Podkreśliła też, że nieznany jest termin wyborów.
– Debatowaliśmy, nie wiedząc, jakiego dnia będą wybory – dodała Kidawa-Błońska.
Kandydat Lewicy, europoseł Robert Biedroń podziękował natomiast kontrkandydatom za merytoryczną debatę.
– Ubolewam, że tak naprawdę oni wszyscy są konserwatorami tego, co było – powiedział. Jak zaznaczył, chce, aby Polska się rozwijała, a to, co jego zdaniem przedstawili pozostali, to "trochę skansen".
Przyznał, że rozczarowaniem dla niego był Szymon Hołownia.
– On tym ludziom gada, że jest nowoczesny, że jest europejski, że tutaj równość, że będzie walczył – a okazało się, że no, tak blado – ocenił Biedroń. Jak zapewnił, on sam natomiast jest nadzieją dla tych, którzy "chcą załatwić sprawy do tej pory nie rozwiązane".
Kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz ocenił z kolei, że wygrał tę debatę i "nie ma tu chyba wątpliwości". Lider PSL zaznaczył, że zapoznał się z publikowanymi w mediach opiniami, które o tym jednoznacznie świadczą.
– Widać, że Andrzej Duda się mnie obawia, bo tylko do mnie się odnosił. Do żadnego innego kandydata. Widać, gdzie to starcie było najbardziej emocjonującej i taka chyba będzie druga tura– podkreślił.
Lider PSL powiedział, że choć "w 60 sekund nie da się opowiedzieć całego programu", cieszy się, że wymienił swoje propozycje, jak fundusz płynności, premie dla bohatera, prawdziwą tarczę antykryzysową czy emeryturę bez podatku.
Kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak stwierdził, że TVP mogła zorganizować debatę trwającą nie 70, a 90 minut, ponieważ omawiane na niej tematy były bardzo poważne. Według Bosaka teraz jednak Polacy mają pełniejszą wiedzę co do tego, co ma do powiedzenia i jakie idee reprezentuje.
Bosak zaznaczył, że zgodnie z wymogiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji co do tego, kiedy powinna się odbyć debata. Jak dodał, jeżeli wybory zostaną przesunięte, będzie czekać kontrkandydatów kolejna debata, na którą "już się cieszy".
Kandydat niezależny, dziennikarz Szymon Hołownia ocenił z kolei, że było to ciekawe spotkanie i wymiana opinii. "Myślę, że każdy z nas miał możliwość przedstawienia najważniejszych dla niego kwestii. Skorzystałem z tej możliwości" – powiedział.
Jak zaznaczył, nie uważa, aby debata przesądziła o wyniku wyborów. Jego zdaniem sposób przeprowadzenia debaty, m.in. brak możliwości zadawania pytań, sprawiały, że traciła ona charakter debaty.
– Prawdziwa debata odbędzie się między pierwszą a drugą turą. To będzie to starcie kandydatów, starcie wizji – stwierdził Hołownia.