– Mamy dzisiaj wybór pomiędzy premierem zarządzanym z Brukseli, czyli panią Ewą Kopacz lub też premierem zarządzanym z Żoliborza, czyli przez Jarosława Kaczyńskiego – mówił w wywiadzie dla RMF FM
lider NowoczesnaPL Ryszard Petru.
W rozmowie z Konradem Piaseckim, Ryszard Petru komentował rozpoczynającą się kampanię przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi oraz sobotnie konwencje Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej.
– To pytanie jest takie - co obie partie stare zaproponowały? W przypadku PiS-u zaproponowały nam wariant grecki, czyli rozdawnictwo na paręset miliardów złotych, zupełnie lekką ręką, na zasadzie "a, obiecamy - zobaczymy" - to jest najlepszy sposób do tego, żeby dojść do sytuacji, w której dzisiaj jest Grecja, czyli prawie bankructwa (...) W przypadku PO, jedynym programem jest trwanie: trwajmy i nie dajmy się. A jeszcze druga rzecz: Polacy, nic się nie stało – komentował lider partii NowoczesnaPL .
Jak tłumaczył, nie boi się walki wyborczej ze "starymi" partiami, w tym z wygrywającym obecnie w sondażach Prawem i Sprawiedliwością. – Mamy dzisiaj wybór pomiędzy premierem zarządzanym z Brukseli, czyli panią Ewą Kopacz lub też premierem zarządzanym z Żoliborza, czyli przez Jarosława Kaczyńskiego – mówił Petru.
Jak podkreślił, na tym etapie kampanii jego ugrupowanie oraz on sam jako lider walczy o zdobycie rozpoznawalności w mediach. – Andrzej Duda na początku też był niedoceniany. Ja się nie przejmuję, trzeba robić swoje. Gdyby na spotkania ze mną nikt nie przychodził, rzeczywiście bym się zastanowił. Dużo osób przychodzi, widać że są emocje, a to, że Brudzińscy, Kurscy, Kamińscy tego świata mnie atakują, to świadczą, że się boją – stwierdził.
Czytaj więcej: