Członek zarządu Narodowego Banku Polskiego Paweł Mucha złożył wniosek do sądu przeciwko NBP. Domaga się w nim wypłaty zaległych premii, w wysokości około 140 tys. złotych. O sprawie poinformował portal wPolityce.pl.
Paweł Mucha na stanowisku członka zarządu Narodowego Banku Polskiego jest obecny od września ubiegłego roku. Na początku listopada opublikował w swoich mediach społecznościowych pisma, które wcześniej miały być adresowane do członków Rady Polityki Pieniężnej. Wpisy, zarzucające m.in. złe funkcjonowanie Banku Centralnego, a także uderzające w samego Prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego, nie zostały jednak niczym uzasadnione. Mucha domagał się w nich również wypłacenia, według niego rzekomo należnej mu premii.
Prezes NBP na konferencji zorganizowanej 9 listopada br. odniósł się do sprawy, tłumacząc wówczas, że Pan Paweł Mucha stosuje pewnego rodzaju grę, w której próbuje uzyskać dodatkowe dochody.
„Pan Mucha po prostu żąda niebotycznych kwot za swoją pracę, a poziom wykonywania tej pracy, sposób wykonywania, niczym tego nie uzasadnia (…) Spór jest wyłącznie o nagrody i premie. To cała prawda, reszta to didaskalia. Banalne, nie ma żadnego podziału, żadnego konfliktu. Członków zarządu jest dziewięciu, jeden jest niezadowolony z wynagrodzeń” – mówił prof. Glapiński.
Po wpisach Muchy, oświadczenie w tej sprawie wydał także Narodowy Bank Polski.
„Za nieakceptowalne uznaje się postępowanie Pana Pawła Muchy, Członka Zarządu NBP, w szczególności polegające na wytwarzaniu atmosfery zagrożenia, rozliczeń, konfliktu, bezpodstawnych próbach narzucania wyłącznie własnego punktu widzenia, bezzasadnej krytyce współpracowników i Prezesa NBP, a także wszystkie inne działania sprzeczne z Zasadami Etyki Pracowników Narodowego Banku Polskiego” – czytamy w komunikacie Narodowego Banku Polskiego.
„Wbrew podnoszonym zarzutom przez Pana Pawła Muchę, Członka Zarządu NBP, a także pomimo postępowania, o którym mowa w ust. 1, Zarząd Narodowego Banku Polskiego wykonuje wszystkie zadania w niezakłócony sposób, skutecznie i zgodnie z prawem” – dodano w komunikacie Banku.
Sprawa wydawała się zakończona, po spotkaniu Muchy z prezesem NBP, do którego doszło 10 listopada br. Jednak jak podaje serwis wPolityce.pl, jeszcze w listopadzie Paweł Mucha złożył do sądu pozew przeciwko NBP, w którym domaga się wypłacenia zaległych od marca premii, wynoszących blisko 140 tys. złotych, odszkodowania za nierówne traktowanie w miejscu pracy, a także przesłuchania wszystkich członków zarządu Narodowego Banku Polskiego.
„Mucha skarży się też m.in. na odebranie mu nadzoru nad trzema departamentami NBP (dziś nie nadzoruje żadnego), na fakt, iż prezes Glapiński nie pozwalał mu na udział w różnorakich uroczystościach (np. w otwarciu tunelu pod Świną), wywiadach czy konferencjach, a zarząd NBP poprzez specjalną uchwałę zabrał mu samochód służbowy z szoferem, który woził go do pracy (Mucha mieszka w Zachodniopomorskiem). Wspomina także o nieprzedłużeniu umowy z jego sekretarką, braku zgody na pracę zdalną w minione wakacje czy opóźnieniach w dostarczaniu do niego adresowanej korespondencji, jaka trafiała do NBP. Pisze także o odczuwanej osobistej niechęci ze strony Glapińskiego” – opisuje portal.
Jak podał serwis, konflikt Pawła Muchy i prof. Adama Glapińskiego, zaczął się niedługo po tym, jak Mucha objął stanowisko członka NBP w 2022 roku. Od samego początku były prezydencki minister zgłaszał zastrzeżenia, dotyczące m.in. nieprawidłowej projekcji inflacji. Miał również wątpliwości czy uchwała, która zakazuje członkom zarządu NBP wstrzymania się od głosu nad procedowanymi uchwałami, jest prawidłowa. W kolejnych miesiącach konflikt coraz bardziej się pogłębiał. Mucha zaczął krytykować kolejne obszary działalności NBP m.in. przygotowania na sytuacje kryzysowe, zakup złota przez NBP, politykę kadrową i płacową, a nawet komunikacyjną. Sprzeciwiał się personalnym nominacjom NBP kandydatur do innych ciał, kwestionował protokoły z posiedzeń zarządu czy pisma do Najwyższej Izby Kontroli.
Portal wPolityce.pl poprosił o skomentowanie całej sprawy samego Pawła Muchę. Jednak główny zainteresowany nie chciał potwierdzić, czy złożył pozew przeciwko NBP, nie odpowiedział również na pytanie o dalszej współpracy z bankiem centralnym.