Pod koniec 2016 roku Sejm przyjął ustawę, zgodnie z którą od 2017 roku zostały obniżone emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa Polski Ludowej służących na rzecz totalitarnego państwa. Obniżenie świadczeń dotyczy tych funkcjonariuszy, którzy pracowali dla aparatu represji PRL od 22 lipca 1944 do 31 lipca 1990 roku.

– Ustawa z 2016 roku jest absurdalna, bo odbiera ludziom emerytury – skomentował ustawę dezubekizacyjną wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i zapewnił, że jeśli PO wróci do władzy, obali regulację PiS.

– W sensie politycznym, słowa pana Siemoniaka dowodzą, że PO jest młodszą generacją postkomuny. Dla mnie SB była organizacją zbrodniczą sama w sobie. Faryzejskimi są próby gadania, że „ktoś był tylko szyfrantem” itd. Wszyscy pracowali tam dobrowolnie. Szli tam, bo chcieli. Szli dla apanaży. Mówimy o ludziach, którzy byli oprawcami, zbrodniarzami. Wielu z nich ma na rękach krew, kalectwo, rozpad rodzin, więzienie niewinnych ludzi – rozpoczął Andrzej Rozpłochowski, opozycjonista w latach PRL.

„Lobby działające na korzyść byłych służb”

– Cały komunistyczny obóz z PRL, kolejna generacja, - ci ludzie przeszli do dalszej działalności politycznej po okrągłym stole. Nie tylko nie było lustracji, ale zabrakło też dekomunizacji. Gruba kreska nie wyeliminowała z życia politycznego zdradzieckiego systemu komunistycznego, który był systemem zniewalającym Polskę – mówił dalej.

– Parę milionów ludzi w Polsce w czasach PRL było zaangażowanych w te wszystkie siły. Z dnia na dzień zmieniono je, ale dalej pozostały tam, gdzie były. III RP ma 30 lat. Od tego odliczamy sześć miesięcy rządu Olszewskiego, pierwsze dwa lata rządów PiS i ostatnich lat rządów Zjednoczonej Prawicy. Pozostałe lata były pod rządami elit postkomunistycznych – wskazał.

Dodał, że „totalna opozycja dąży dokładnie do tego, do czego dążył Lech Wałęsa wobec rządu Jana Olszewskiego”.