Mniejszość Niemiecka na Opolszczyźnie nie godzi się z decyzja rządu. - Przyłączenie okolicznych gmin do Opola oznacza nie tylko straty ekonomiczne, ale też ograniczenie praw mniejszości niemieckiej – mówi Rafał Bartek z zarządu Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim.
Chodzi o decyzję Rady Ministrów, która zakłada powiększenie terytorium miasta Opola o sąsiadujące gminy Dobrzeń Wielki, Dąbrowa, Komprachcice i Prószków. Przyłączenie gmin ma nastąpić wraz z początkiem 2017 r. Na takie rozwiązanie nie godzi się jednak Mniejszość Niemiecka. Okazuje się, że interesy rządu i TSKN są odmienne.
- Gdyby nie powiększenie Opola, województwo opolskie mogłoby przestać istnieć. Liczba mieszkańców stolicy regionu spadłaby znacząco poniżej 100 tys. - mówił pochodzący z Opola poseł Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości.
Próba ocalenia województwa opolskiego nie jest – jak się okazuje – w smak tamtejszej Mniejszości Niemieckiej. - Przyłączenie okolicznych gmin do Opola oznacza nie tylko straty ekonomiczne, ale też ograniczenie praw mniejszości niemieckiej - mówi Rafał Bartek z zarządu Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim. O co tak naprawdę w tym chodzi?
Aby mniejszość mogła korzystać z pełni praw na terenie danej gminy, musi stanowić co najmniej 20 proc. wszystkich jej mieszkańców. Stosuje się ten warunek zarówno do tworzenia reprezentacji w samorządach, jak i np. w ustalaniu dwujęzycznego nazewnictwa miejscowości. - Mniejszość niemiecka w Dobrzeniu Wielkim ten warunek spełnia, jednak po przyłączeniu gmin do Opola, Niemcy będą stanowić wówczas jedynie 2,4 proc. wszystkich mieszkańców stolicy województwa – dodaje Bartek. Czyli stracą m.in. możliwość zasiadania w samorządzie.
Bartek zaznaczył, że decyzja rządu zapadła bez zgody mieszkańców i wbrew rezultatom społecznych konsultacji. Jaki odpowiedział jednak na te zarzuty, mówiąc że konsultacje były przeprowadzone nieobiektywnie, gdyż MN pomijała mieszkańców gmin aprobujących powiększenie miasta.