Stanisław Sz., rosyjski szpieg w Polsce, po wyjściu z więzienia założył w naszym kraju... firmę | Ściśle Jawne
Mimo werbalnych zapewnień o zwalczaniu obcych wpływów, agentur i szpiegów, III RP stworzyła wręcz cieplarniane warunki dla ludzi działających na szkodę Polski. Dość powiedzieć, że aż do października zeszłego roku maksymalny wymiar kary za szpiegostwo wynosił w naszym kraju zaledwie 10 lat więzienia. Wyrok taki zresztą nigdy nie zapadł. Najwyższą karą jaką zasądzono było 9 lat. Teraz za szpiegostwo można dostać nawet dożywocie.
Stanisław Sz., którego szpiegowską, ale nie tylko szpiegowską karierą zajął się w najnowszym odcinku "Ściśle Jawne" Piotr Nisztor otrzymał pierwotnie za szpiegostwo 4 lata, które potem podniesiono do 7. Teraz ten prawnik z rosyjskim paszportem jest już od ponad 3 lat na wolności i tak jak dawniej robi interesy.
Stanisław Sz., agent rosyjskiego, acz z sowieckimi korzeniami, wywiadu wojskowego GRU, szpiegować miał z powodów patriotycznych. Informacje jakie zdobywał, a następnie przekazywał swoim mocodawcom dotyczyły tak newralgicznej sfery polskiego bezpieczeństwa i gospodarki jak energetyka. Szkody jakie wyrządził Sz. informując m. in. o terminalu LNG w Świnoujściu, czy innych inwestycjach gazowych były, jak uznał sąd, ogromne.
Skazany na 7 lat więzienia Sz. wyszedł na wolność w październiku 2021 roku. Rok później założył firmę, którą do dzisiaj prowadzi z ojcem - znanym trenerem młodych bramkarzy w jednym z warszawskich klubów.
O karierze Stanisława Sz. Piotr Nisztor rozmawiał z prof. Piotrem Grochmalskim, ekspertem ds. bezpieczeństwa, dziennikarzem śledczym Cezarym Gmyzem i ekspertem ds. Wschodu Markiem Budziszem. W trakcie debaty podkreślono, że przypadek Sz. pokazuje dobitnie, że państwo polskie absolutnie nie radzi sobie ze zwalczaniem rosyjskiej agentury, a służby tego wrogiego kraju działają u nas dość, jak zauważył Marek Budzisz, swobodnie.