- Z pierwszych zebranych danych widać, że w tym roku formację w seminariach duchownych diecezjalnych i zakonnych podjęło o ok. 15 proc. mniej młodych mężczyzn niż rok temu - powiedział Ks. Piotr Kot.
- Nie mamy jeszcze ostatecznych danych, ponieważ niektóre seminaria zdecydowały się na etap propedeutyczny i otworzyły dodatkową rekrutację – dodał, wskazując jako przykład archidiecezję wrocławską czy poznańską. Przyznając jednocześnie, że w związku z tym w ostatnich dniach mogli się zgłosić kolejni kandydaci. Natomiast zaznacza, że Zdarzają się też sytuacje, kiedy kandydaci mimo deklaracji nie przyjeżdżają w październiku do seminarium.
Aktualne dane są potwierdzeniem panujących statystyk
Przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce podkreśla jednak, że jest to pierwszy rok, kiedy w żadnym diecezjalnym seminarium nie ma więcej niż 20 kleryków.
Podobnie sytuacja wygląda wśród kandydatów do zakonów męskich, gdzie najwięcej zgłosiło się ich do zakonu dominikanów, w liczbie czternastu.
Spadek powołań ugruntowany podejściem do wiary
- Pierwszym miejscem, w którym kształtują się powołania, jest rodzina, szkoła i parafia. Ważny jest także obraz Kościoła i osób duchownych w społeczeństwie, a w ostatnich latach sporo się na tym polu zmieniło – podkreślił ks. Kot.
- Ok. 90 proc. kandydatów do kapłaństwa w Polsce ma doświadczenie formacji chrześcijańskiej w mniejszej wspólnocie. Ruch Światło-Życie, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży oraz Wspólnoty Drogi Neokatechumenalnej to obecnie główne środowiska kształtowania wewnętrznego młodych ludzi – powiedział. Dodał także, że większość przyszłych kleryków ma doświadczenie w służbie liturgicznej. Wielu z nich od lat służyło przy ołtarzu – jako ceremoniarze, lektorzy lub ministranci. Przy tej okazji mogli przyjrzeć się z bliska i poznać, na czym polega posługa kapłana – przyznał.
Brak dojrzałości, a powołanie
- Formacja ku kapłaństwu zakłada dojrzałość i integralność młodego człowieka. Łaska bowiem buduje na naturze. Osoba powołana, która przekracza próg seminarium, musi mieć właściwe odniesienie do Boga i Kościoła, ale też musi wiedzieć, kim jest jako człowiek, a więc znać swoją tożsamość, swoje mocne i słabe strony – wyjaśnił ks. Piotr Kot.
- W związku z tym Kościół ciągle wypracowuje nowe kryteria przyjmowania do seminariów duchownych. Jeżeli np. jakaś osoba ma spore deficyty w sferze wiary i w sferze osobowościowej, to może okazać się, że w ogóle nie jest zdolna do podjęcia formacji ku kapłaństwu – powiedział duchowny.
- Niektórzy kandydaci otrzymują natomiast wskazanie, żeby przed wstąpieniem do seminarium podjęli pracę psychoterapeutyczną bądź rozeznanie z kierownikiem duchowym. W przypadku poważnych problemów proponujemy, żeby przeżywać to poza wspólnotą seminaryjną - dodał.