Rząd wprowadza kwarantannę narodową w związku z epidemią koronawirusa SARS-CoV-2. Jak poinformował minister Adam Niedzielski, nowe obostrzenia będą obowiązywały od 28 grudnia do 17 stycznia. O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się do publicystów: Tomasza Sakiewicza, Magdaleny Ogórek, Marka Króla i Łukasza Warzechy, którzy ocenili decyzje rządu.
- Obostrzenia tego typu jak w Polsce podjęły wszystkie kraje naokoło. Wygląda na to, że nie mamy wyjścia. Trochę mamy opóźnioną szczepionkę w stosunku do Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych, bo być może nie trzeba by na taką skalę, ale to jest kwestia wolnej działalności Unii Europejskiej - powiedział Tomasz Sakiewicz.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" nawiązał do skutków społecznych nadchodzącej wielkimi krokami kwarantanny narodowej. Jego zdaniem jeżeli kwarantanna będzie trwała tylko dwa tygodnie jej nie odczujemy, ale jeżeli będzie się przedłużać, szczególnie możliwość wyjazdu na ferie, na wakacje to możemy to odczuć i to mocno w tym roku, ale również i w zmianie stylu życia, w zachowaniach.
Publicysta dodał, że to jest w zasadzie eksperyment, którego od 100 lat nie było, a tak naprawdę nie było nigdy, bo nie mieliśmy globalizacji przy epidemii. Zdaniem gościa Portalu TV Republika mamy bardzo szybki obieg informacji, który zastępuje część kontaktów między ludźmi, ale nic nie zastąpi bezpośredniego, bliskiego kontaktu, tak jak nic nie zastąpi możliwości swobodnego poruszania się, wyjazdu w góry, w lecie nad morze czy jeziora.
Zdaniem Magdaleny Ogórek narodowa kwarantanna jest bardzo potrzebna, gdyż wystarczy obecnie zajrzeć do galerii handlowych. Dziennikarka zauważyła, ze Polacy są w takim szale zakupowym, że nie trzymamy dystansu, nie korzystamy z płynów dezynfekcyjnych, maseczki mamy na brodzie, pod nosem. Według tego co prof. Gut mówi, maseczka pod nosem nie daje żadnej ochrony to tak samo jakbyśmy jej nie mieli.
Redaktor Ogórek uważa, że w związku z tym, że trzeciej fali wirusa należy się spodziewać dołączyliśmy do tych, którzy reagują. Przykładem są Niemcy, Holandia czy Francja, które mają bardzo restrykcyjne obostrzenia już od dawna. Magdalena Ogórek wspomniała, że jest mamą piętnastolatki, która czekała na ferie, która doskonale rozumie, że jesteśmy w sytuacji kiedy od nas zależy czyjeś zdrowie i czyjeś życie. W związku z tym trzeba się teraz wykazać jak największą dojrzałością, odpowiedzialnością i szacunkiem do drugiego człowieka. To jest zadanie nas wszystkich obecnie, młodzieży również - zakończyła dziennikarka.
Na temat skutków dla młodych ludzi narodowej kwarantanny zapytaliśmy publicystę Marka Króla. Jego zdaniem niewątpliwie ogłoszona kwarantanna będzie miała skutki ekonomiczne, ale dalej idące będą skutki społeczne. Dotyczy to młodych ludzi, którzy wchodzą w życie w system, który zakłada rozluźnienie systemu szkolnego, chodzi o nauczanie zdalne, którego Marek Król nie jest zwolennikiem, bo nie nakłada pewnych rygorów i dyscypliny.
Publicysta uważa, że od wieków organizacja systemu szkolnego przygotowywała młodzież do życia w dorosłym społeczeństwie. Skoro teraz tego nie ma, to możemy spodziewać się tego bardzo bolesnych konsekwencji czyli postaw aspołecznych, takich destruktywnych, postaw agresji wobec innych grup społecznych. Król dodał, że bardzo łatwo wtedy można nimi manipulować i wmawiać im różne głupoty, zważywszy jeszcze na to, że to pokolenie jest fatalnie przygotowane historycznie, stąd te porównania do stanu wojennego i działań obecnej policji. Reasumując Marek Król jest zdania, ze konsekwencje społeczne wprowadzenia kolejnego lockdownu będą bardzo bolesne i należałoby przygotowywać plan na wyjście z tego stanu.
Łukasz Warzecha jest zdania, że konsekwencje odebrania ferii dzieciom i młodym ludziom będą fatalne. Po pierwsze ogromne wątpliwości budzi już samo postawienie sprawy, że ma to sprzyjać przetrwaniu ludzi w dobrym zdrowiu ze względu na akcje szczepień ponieważ trzymanie ludzi w domach i zwłaszcza nie pozwolenie dzieciom na wypoczynek po miesiącach zdalnej nauki nie sprzyja budowaniu odporności, ani utrzymaniu dobrej kondycji. Wręcz przeciwnie zauważa, publicysta "Do Rzeczy" to jest droga do tego, aby ta kondycja się znacząco pogorszyła. Dzieci są po kilku miesiącach zdalnej nauki, która oznacza siedzenie w domu przy komputerze i możliwość oderwania się od tej sytuacji oraz okazja podczas ferii do budowania kondycji byłaby po prostu bezcenna.
Łukasz Warzecha dodaje, że skutki psychologiczne lockdownu u dzieci mogą ujrzeć światło dzienne za kilka lat w przypadku dzieci, które dzisiaj są narażone na największy stres. Na koniec publicysta powiedział, że takie podejście jest dramatyczną krótkowzrocznością.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
85 lat temu niemieccy najeźdźcy wysiedlili mieszkańców Kościerzyny. Na Kaszubach pamięta się o tym do dziś