Wypłaty wynagrodzeń za czas, gdy nauczyciele powstrzymywali się od pracy chcieli posłowie Platformy Obywatelskiej. Przeciwni byli posłowie Prawa i Sprawiedliwości.

Posłanka PO Urszula Augustyn argumentowała, że przyjęcie ustawy będzie gestem solidarności ze środowiskiem nauczycielskim. - Tym, którzy uczestniczyli w strajku od 8 do 25 kwietnia to wynagrodzenie po prostu się należy. Dzięki tej ustawie wszyscy samorządowcy, którzy mają pieniądze w subwencji na ten cel mogliby spokojnie wypłacić pieniądze nauczycielom - mówiła posłanka Augustyn.

Wiceminister edukacji Maciej Kopeć mówił, że projekt budzi wiele wątpliwości, między innymi dlatego, że wynagrodzenie za czas strajku otrzymaliby tylko nauczyciele, a już pracownicy administracji czy obsługi szkoły - nie. 

"Podważalibyśmy zaufanie do państwa prawa"

Kolejna kwestia to sprawiedliwość społeczna: "Propozycja zrównuje w zakresie wynagrodzenia osoby, które wzięły udział w proteście z tymi, którzy nie brały udziału w strajku. Dlatego zaproponowana regulacja może być postrzegana przez osoby, które nie strajkowały jako niekorzystna. To jest istotny element równości i sprawiedliwości" - argumentował wiceminister edukacji.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Gawron zwrócił uwagę, że nauczyciele wiedzieli, że za czas strajku nie otrzymają wynagrodzenia i prawo nie może działać wstecz. 

- Nauczyciele to wyjątkowa grupa społeczna i zawodowa, wysoce odpowiedzialna. Jestem przekonany, że decyzja o strajku została podjęta odpowiedzialnie, wiedząc jakie są jej konsekwencje. Nauczyciele zdecydowali się na strajk w określonym stanie prawnym. I teraz, zmieniając przepisy podważalibyśmy zaufanie do państwa prawa - mówił poseł Andrzej Gawron.

Strajk części nauczycieli zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych trwał od 8 do 27 kwietnia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Pomoc finansowa TYLKO dla niektórych strajkujących nauczycieli! ZNP przedstawił wytyczne