Kresy jakimś cudem zachowały się na Podlasiu, choć nikt ich tu nie konserwował, nie chronił. Tak przypadkiem zachowały się mieszane gwary, ludzie żyjący obok siebie według różnych wyznań, obrządków i kalendarzy. Tu świat prawosławny styka się z
katolickim.
Jakiś czas temu zaczęła się moda na Kresy i kresowość. Moda ta opiera się głównie na wzdychaniu do utraconych Kresów. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że wciąż mamy u siebie mały kawałekmKresów. Według mnie jest to województwo podlaskie, przynajmniej jego wschodnia część. Bo co to są Kresy? Najbardziej odpowiada mi definicja Piłsudskiego.Kresy to zetknięcie się jednego narodu z drugim, jednej kultury z drugą, jednego wychowania z innem.
Nie ma już więc prawdziwych Kresów po wschodniej stronie naszej granicy. Tam została zniszczona najpierw przez Sowietów a potem przez odradzające się nacjonalizmy. Nie ma ich już także na Chełmszczyznie i Podkarpaciu, gdzie zniszczyła je akcja Wisła i urawniłowka PRL.
Kresy jakimś cudem zachowały się na Podlasiu, choć nikt ich tu nie konserwował, nie chronił. Tak przypadkiem zachowały się mieszane gwary, ludzie żyjący obok siebie według różnych wyznań, obrządków i kalendarzy. Tu świat prawosławny styka się z
katolickim. To najistotniejsze i dość wyraźne zetknięcie. Poza tym miękko styka się tu kultura białoruska z ukraińską i trudno
powiedzieć gdzie jest granica między jedną a drugą.
Obok pięknych cerkwi stoją piękne kościoły. W niektórych zakątkach cerkwie są w przewadze. W Wilnie, Lwowie, Grodnie itp.
możemy zobaczyć więcej zabytków kultury kresowej niż tu, na Podlasiu, ale to tylko zabytki. Trudno tam już o kresowego ducha.
Kogo naprawdę interesują Kresy, powinien zajrzeć właśnie tu. Tutaj można poczuć kresowego ducha. Szkoda, że wzdychając do utraconych Kresów, zapominamy o naszych Kresach Wewnętrznych.