– Taki akt oskarżenia można sporządzić przeciwko każdemu, szczególnie, jeśli dowody się tworzy i fabrykuje. To wszystko opiera się na tworzeniu odpowiedniej atmosfery – komentował treść aktu oskarżenia przeciwko Wojciechowi Sumlińskiemu jego obrońca mec. Waldemar Puławski.
– Zwróciłem się bezpośrednio do prokuratora, żeby podszedł do sądu pokazał lewą obwolutę akt. Tam byśmy mieli notatkę – polecenie służbowe, żeby zażądał takiego konkretnego wyroku. Uważam, że zażądali tego przełożeni prokuratora – mówił mec. Puławski.
Jak poinformował, prokuratorzy w trakcie procesu zmieniali się wielokrotnie, a na sam koniec wystawiono kogoś, kto nigdy wcześniej nie zajmował tą sprawą.
– Na koniec procesu wydelegowano prokuratora, który nie brał udziału ani od początku, ani w toku sprawy. Prawdopodobne wręczono mu te kilkadziesiąt tomów akt podręcznych, być może wydano polecenie, żeby przygotował wystąpienie końcowe i na tym się jego rola skończyła – stwierdził. – Nadal w tle są prokuratorzy lub prokurator, który określił te karę – dodawał. Samą propozycję kary mec. Puławski uznał za "wyjątkowo surową, wobec braku jakichkolwiek dowodów".
Ogłoszenie wyroku ws. Wojciecha Sumlińskiego w środę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Winiarski zeznawał w aferze marszałkowej. "Komorowski bał się mojej wiedzy o Pro Civili"
Prowokacja służb wobec Sumlińskiego i komisji weryfikacyjnej WSI. Są zeznania byłego oficera ABW