– Naczelna Prokuratura Wojskowa robi wszystko, by wyjaśnieniem okoliczności katastrofy smoleńskiej zajmowały się tylko i wyłącznie instytucje rządowe, podległe wcześniej Donaldowi Tuskowi, a dziś - Ewie Kopacz. A przecież nie można być sędzią we własnej sprawie – mówił w Telewizji Republika Antoni Macierewicz, przewodniczący parlamentarnego zespół ds. zbadania przyczyn katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r.
Na początku sierpnia 2014 r. Naczelna Prokuratura Wojskowa (NPW) nakazała biegłym z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji (CLKP) wydanie uzupełniającej opinii dotyczącej badania próbek pobranych z wraku Tu-154 M na obecność materiałów wybuchowych.
Wniosek o opinię uzupełniającą do NPW złożył mec. Piotr Pszczółkowski, jeden z pełnomocników bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej. Do wniosku prawnik załączył materiały nazwane "opinią prywatną w przedmiocie poprawności metodologicznej wykonanych analiz chromatograficznych i ich interpretacji oraz jasności i zupełności".
Opinię tę wydali specjaliści z Instytutu Chemii Organicznej PAN – prof. dr hab. Krystyna Kamieńska–Trela i prof. dr hab. Sławomir Szymański. Jak mówił Pszczółkowski, opinia dwójki naukowców wykazała "karygodne błędy w pracy Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji” przy badaniu próbek.
Dwójka naukowców przedstawiła wyniki swojej analizy na III Konferencji Smoleńskiej zorganizowanej 20 października w Warszawie.
Dwa dni później prokuratorzy wojskowi zwrócili się do CLKP o kolejną uzupełniającą opinię do przeprowadzonych badań próbek z wraku tupolewa.
– To oznacza de facto, że Prokuratura uznała za zasadne wskazania naukowców zawarte w opinii prywatnej – komentował sprawę w Telewizji Republika Antoni Macierewicz.
– Prof. dr hab. Kamieńska–Trela i prof. dr hab. Szymański w kilkudziesięciu punktach wykazali dobitnie, że materiały wybuchowe na wraku prezydenckiego tupolewa były. Nie sformułowali przy tym zarzutu zamierzonego fałszowania wyników badań przez CLKP, ale jasno pokazali, że jeżeliby próbki przeanalizowano dokładniej, ślady substancji wybuchowych – w tym przypadku RDX – odnalezionoby – wyjaśnił.
W jego opinii analiza dwójki naukowców oraz reakcja Prokuratury na jej wyniki świadczą o tym, że próbki należy przebadać jeszcze raz, a zadanie to powinno być zlecone niezależnej instytucji, np. zagranicznemu laboratorium.
– CLKP nie może być uznane za podmiot niezależny. Podlega pod MSW, w którym obecnie zasiadają spadkobiercy Jerzego Millera. Nad MSW są z kolei ci, którzy od początku badania sprawy katastrofy smoleńskiej przyjmowali, że nigdy materiałów wybuchowych na wraku nie było i kłamali ws. przebadania próbek – dodał Macierewicz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Specjaliści PAN: Badania na obecność materiałów wybuchowych na wraku tupolewa trzeba powtórzyć