- Polscy ambasadorowie, którzy są absolwentami moskiewskiego MGIMO, poza powiązaniami z KGB i GRU mają w sobie przekonanie o potędze Rosji i tymczasowości takich krajów jak Litwa, Łotwa czy Gruzja. Ci ludzie w dalszym ciągu pozostają na placówkach dyplomatycznych w wielu krajach – mówił w „Kulisach manipulacji” Piotr Lisiewicz.
Tematem przewodnim dzisiejszych „Kulisów manipulacji” są zmiany personalne w polskiej dyplomacji. „Ambasadorowie wyklęci” - taki nagłówek pojawił się w Newsweeku, a w reakcji na niego Piotr Lisiewicz przedstawił życiorysy dwóch ze wspomnianych „wyklętych” - Andrzeja Byrta, ambasadora w Paryżu. który przyznał się do współpracy z sowieckim wywiadem jako kontakt, oraz Maksymiliana Sznepfa, który trafił do Waszyngtonu jako rezydent „Czapla” podstawiony przez GRU.
"Wszystkich po kolei, z listy - won"
- Ponad 60 pracowników polskiej dyplomacji jest absolwentami, „wypustnikami” MGIMO (Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych), podobnie jak Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji. Polscy ambasadorowie, którzy są absolwentami moskiewskiego MGIMO, poza powiązaniami z KGB i GRU mają w sobie przekonanie o potędze Rosji i tymczasowości takich krajów jak Litwa, Łotwa czy Gruzja. Ci ludzie w dalszym ciągu pozostają na placówkach dyplomatycznych w wielu krajach – powiedział Piotr Lisiewicz.
- Organizowanie z takimi ludźmi polityki zagranicznej nie ma żadnego sensu. Jak można realizować koncepcję międzymorza, gdy oni widzieliby najchętniej Polskę pod sowieckim butem. Wszystkich po kolei, z listy – won na emeryturę – mówił Piotr Liziniewicz z „Gazety Polskiej Codziennie”.
Ambasady marginalizują młode środowiska emigracyjne
- Przeszliśmy w 1989 r. drogę od kraju podległego do kraju niepodległego, więc wszystkich wykształconych na uczelniach moskiewskich należałoby natychmiast zwolnić. Niestety, ustalenia okrągłego stołu zapewniły im bezpieczeństwo. Takie przykłady osób można mnożyć. Teraz jest na szczęście nowa ekipa, która zacznie coś od początku i nie będzie obciążona tym moskiewskim garbem – dodał Adam Borowski, wydawca i dyplomata. - Ręce opadaja, dlaczego zmian dokonano dopiero teraz. Do grona „wyklętych” jeszcze dorzuciłbym Tomasza Arabskiego, który wiernie pracował wiele lat, a teraz sotnia PiS-owska go odwołuje – dodał.
- Ambasady w wielu krajach to środowisko tych samych ludzi spotykające się 30-40 lat we własnym gronie, marginalizujące młode prężne środowiska emigracyjne – podkreślił Lisiewicz.