Ks. Paweł Bortkiewicz skomentował kampanię „Przekażmy sobie znak pokoju” autorstwa środowisk LGBT. Cała rozmowa do wysłuchania w Telewizji Republika po godz. 19:00.
"Przekażmy sobie znak pokoju" to nazwa pierwszej w Polsce kampanii społecznej środowisk LGBT, w którą włączyli się przedstawiciele środowisk katolickich, spod znaku tzw. katolicyzmu otwartego. Organizatorzy zapewniają, że celem kampanii nie jest zgłaszanie postulatów politycznych czy doktrynalnych, ale nawiązanie dialogu.
Informacja o kampanii zastała mnie w Hiszpanii i przyznam, że jestem bardzo zaskoczony wydobywaniem tego tematu. Po pierwsze, kiedy spotykam ludzi z całego świata i mówię, że jestem Polakiem, ludzie nie mają żadnych skojarzeń z jakimkolwiek brakiem tolerancji czy problemem demokratycznym oraz szacunkiem dla mniejszości. Hasłem, które jednoznacznie kojarzy się z naszym narodem to nazwisko Ojca Świętego – Jana Pawła II. Stąd moje zaskoczenie odnośnie promowania postaw homoseksualnych.
Druga sprawa dotyczy szacunku. Twórcy tej kampanii powinni prawidłowo odczytać nauczanie kościoła i mam tu na myśli autentyczny przekaz zawarty przede wszystkim w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Wyraźnie jest tam napisane, że osobom homoseksualnym przysługuje afirmacja, szacunek, miłość i wszystko to, co w wynika z aktu godności osoby ludzkiej. Natomiast promowanie ideologii homoseksualnej jest złem. Zarzut, jakoby w kościele katolickim pojawiała się mowa nienawiści jest nieprawidłowy i absurdalny. Wynika to z albo z ignorancji albo ze złej woli – jedno i drugie nie powinno mieć miejsca.
Przyznam, że z wielkim zdziwieniem postrzegam kampanię „Przekażmy sobie znak pokoju”. Moim zdaniem, to bardziej produkt ideologiczny niż merytoryczny, mający na celu faktyczną poprawę rzeczywistości w społeczeństwie polskim.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: