W 2009 roku Kamil Durczok złożył w banku „weksel własny” – na kwotę ponad 2 milionów franków szwajcarskich – jako poręczenie kredytu na zakup nieruchomości. Na dokumencie znalazły się podpisy dziennikarza oraz jego żony – Marianny. Po 10 latach, z powodu nieuiszczenia należności przez kredytobiorcę, bank zwrócił się do żony dziennikarza z wezwaniem do wykupu weksla. Ta zaprzecza, jakoby podpisywała dokument. Sprawą zajęła się prokuratura.
W sierpniu 2009 roku Durczok złożył w banku „weksel własny”, jako poręczenie do kredytu na zakup nieruchomości. Złożony weksel jest zabezpieczeniem dodatkowym i na kwotę ponad 2 mln franków szwajcarskich. Na nim widnieją dwa podpisy – Kamila Durczoka oraz jego żony Marianny.
Sprawa powraca w 2019 r. W czerwcu Marianna – była żona Durczoka, która zmieniła nazwisko – dostaje wezwanie od banku do wykupu weksla poręczyciela. Powodem jest nieuiszczenie należności przez kredytobiorcę.
Teraz kobieta kwestionuje autentyczność podpisu na wekslu. Wskazuje, że został on podrobiony, a ona sama nie uczestniczyła przy sporządzaniu dokumentu.
Jej adwokaci w lipcu 2019 r. złożyli do Prokuratury Regionalnej w Katowicach zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa podrobienia podpisu na wekslu. W sierpniu prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Zgodnie z kodeksem karnym przestępstwo z artykułu 310 par. 1 kodeksu karnego „podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności”.