"Nie będę ukrywał, że w rządzie aż trzeszczy. Tusk znany jest z tego, że nie daje przestrzeni swoim koalicjantom, raczej ich zjada", stwierdził w rozmowie w TOK FM lewicowy poseł Maciej Konieczny. Polityk przypomniał, że koalicjanci KO fatalnym wynikiem wyborach do Parlamentu tylko pogorszyli swoją pozycję w rządzie. Rządzie, który, jak uważa wielu obserwatorów sceny politycznej, ale także czynnych na niej aktorów, już tylko z nazwy "koalicyjnym".
Konieczny, który na Śląsku walczył bez powodzenia o mandat europosła, nie ukrywał w rozmowie z Jackiem Żakowskim, że Lewicę czekają teraz trudne czasy. "Cała Lewica jest teraz w szpagacie. Myślę, że to też stało się powodem naszego niepowodzenia w wyborach", podkreślił polityk partii Razem, która co prawda nie wchodzi do rządu, ale do tej chwili jeszcze go popiera.
Przypomnijmy, że w poprzedniej kadencji PE Lewica miała 8 eurodeputowanych, a teraz jedynie trzech - Śmiszka, Biedronia i Scheuring-Wielgus ("specjalistkę" od unijnej dyrektywy budynkowej, która może wpędzić w nędze miliony Polaków, a o której europosłanka dowiedziała się... od dziennikarza w trakcie wywiadu radiowego).
Maciej Konieczny nie ma wątpliwości, że ewidentnie zaczynają się rozjeżdżać oczekiwania wchodzących w skład Lewicy ugrupowań. "Ciągniemy w zupełnie różne strony. To, co było łatwiejsze, kiedy byliśmy skupieni w opozycji do PiS, teraz gdy jesteśmy w koalicji z rządem jest zdecydowanie trudniejsze", stwierdził.
Polityk partii Razem w mocnych słowach skomentował także sposób rządzenia premiera. "Donald Tusk nie jest znany z tego, żeby dawać swoim koalicjantom przestrzeń. Raczej jest znany z tego, żeby ich zjadać i wydaje mi się, że właśnie do tego będzie dążył", stwierdził wprost Konieczny.
Tusk nadal jednak może liczyć na poparcie starej, postkomunistycznej części lewicy. Murem, jak dawniej za I sekretarzem KC PZPR, stoi za nim Leszek Miller, niegdysiejszy członek Biura Politycznego "polskiej" kompartii. Jedności "bloku demokratycznego" pilnuje też, znacznie młodszy od Millera, poseł Tomasz Trela.
"Jeśli ktoś myśli, że wynik wyborczy spowoduje, że będziemy sobie ścinać głowy, to nie tak", powiedział w neo-TVP Trela, który obarczył także członków partii Razem winą za słabe notowania Lewicy. "Ja sobie niespecjalnie wyobrażam, żeby członkowie klubu parlamentarnego Lewicy, którzy wywodzą się z partii Razem, krytykowali i byli niezadowoleni z rządu, w którym są moi koleżanki i koledzy. To też jest argument dlaczego otrzymaliśmy taki wynik. Przyszedł moment, w którym powinniśmy podjąć decyzję. Albo partia Razem jest zapleczem dla rządu albo się rozchodzimy", grzmiał na antenie "mediów publicznych" Tomasz Trela.