Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", koalicja 13 grudnia "liczy się ze scenariuszem, w którym nawet kilka milionów Polaków będzie ubogich energetycznie, czyli nie będzie w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb jeśli chodzi o dostęp do ciepła, czy prądu albo ponosić będzie nieproporcjonalnie wysokie względem dochodów koszty opłat za energię".
"Prognozy wskazują, że Polska może ustabilizować skalę ubóstwa energetycznego na poziomie nie wyższym niż 11 proc. w 2030 r. oraz nie wyższym niż 7 proc. w 2040 r." – czytamy w aktualizacji Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK), a co podajemy za portalem dorzeczy.pl.
Przypominamy, że zamrożenie cen prądu kończy się ostatniego dnia czerwca. 1 lipca ceny zostaną już uwolnione. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska powiedziała "DGP", że rekomendacje dotyczące nowego systemu wsparcia, który zastąpi obowiązujące do czerwca mrożenie cen, zostały przez MKiŚ przekazane Ministerstwu Finansów. Pomoc ma być "bardziej precyzyjnie kierowana do potrzebujących".
W przyjętej jeszcze przez Prawo i Sprawiedliwość Polityce energetycznej Polski do 2040 r. (PEP 2040), zakładano obniżenie do końca dekady skali ubóstwa energetycznego do 6 proc. Podobnego celu w nowym dokumencie, sporządzonym przez koalicję 13 grudnia, już nie określono. "W przeliczeniu na ponad 12 mln gospodarstw domowych w Polsce różnica między dwoma scenariuszami – tym zgodnym z PEP 2040 i tym 11-proc., zarysowanym w zaktualizowanym planie klimatycznym – sięga ponad 600 tys. – wylicza jednak "DGP".
Cytowani przez gazetę eksperci zajmujący się badaniem społecznych kosztów transformacji energetycznej uważają zapisy proponowanej aktualizacji KPEiK za niepokojące.
"DGP" zauważa, że resort klimatu nie ujawnił wcześniej tego dokumentu, zrobiła to dopiero Bruksela. Minister Hennig-Kloska zapytana, z czego to wynika, odpowiedziała, że "z bardzo wypełnionego kalendarza ministerstwa".
Bezczelność to za mało powiedziane!