Czwartek, 15 września 2016 r. Trwa transmisja „na żywo” obrad rządowej podkomisji Wacława Berczyńskiego zajmującej się katastrofą smoleńską. Ustalenia komentują te same osoby, które od lat powtarzają kłamstwa na temat tragedii. Mimo dowodów na to, że Rosjanie od początku śledztwa przejęli całe postępowanie, medialni harcownicy zakłamują rzeczywistość. W mediach rozpoczyna się festiwal kłamstw i manipulacji. Ten sam, który trwał przez minionych sześć lat - czytamy na łamach najnowszego numeru "Gazety Polskiej".
W tej rozgrywce chodzi oczywiście o zdeprecjonowanie Antoniego Macierewicza, ministra obrony narodowej, a wcześniej przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku, oraz ustaleń podkomisji dr. Wacława Berczyńskiego. W zakłamującym rzeczywistość chórze znaleźli się m.in. Tomasz Lis i dziennikarze „Newsweeka”, Monika Olejnik, Jarosław Kuźniar, Agnieszka Kublik, Joanna Komolka, Andrzej Morozowski. Nazwiska nie zaskakują, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób te osoby przedstawiały katastrofę w mediach od 10 kwietnia 2010 r. i jak przy najmniejszej okazji atakowały obecnego szefa MON.
„Przyjaciele Moskale”
Podkomisja dr. Wacława Berczyńskiego działa w ramach Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która podlega ministrowi obrony narodowej Antoniemu Macierewiczowi. To właśnie do niej trafiły nagrania i dokumenty z komisji Jerzego Millera, który w 2010 r. był ministrem spraw wewnętrznych i administracji, a od 28 kwietnia 2010 r. także szefem wojskowo-cywilnej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która razem z Rosjanami miała zbadać okoliczności tragedii smoleńskiej. Ze zgromadzonej dokumentacji wyłania się tragiczny obraz: Rosjanie od początku blokowali polskim ekspertom dostęp do szczątków tupolewa i materiałów ze śledztwa, a Jerzy Miller przekonywał członków komisji, że należy mieć spójny z rosyjskim przekaz na temat postępowania. Było to w czasie, gdy „Gazeta Wyborcza” twierdziła, że w ramach pojednania i zbliżenia narodów należy zapalać znicze na grobach i pomnikach żołnierzy Armii Czerwonej.
30 kwietnia 2010 r. Monika Olejnik w gazecie Adama Michnika pisała: „Trzeba być wyjątkowo złośliwym, udając, że Edmunda Klicha, eksperta ds. badania wypadków lotniczych, nie ma w komisji badającej przyczyny katastrofy. Panowie posłanki i posłowie, Edmund Klich jest w Moskwie, jest przy najważniejszych śledztwach i będzie tam do maja”.
Dziś „GW” i zbliżone do niej ideologicznie media nie odbiegają od tej narracji. Atakują ustalenia komisji dr. Berczyńskiego, ministra Antoniego Macierewicza, a nawet film „Smoleńsk” w reżyserii Antoniego Krauze.
[...]
„Jak nie wyląduję, to mnie zabije”
Do akcji antysmoleńskiej propagandy włączyła się także zapomniana już nieco Joanna Komolka, obecnie dziennikarka Radia Zet. To właśnie ona była oddelegowana przez TVN do zajmowania się katastrofą smoleńską.
„Jak zauważa Joanna Komolka, reporterka TVN24 zajmująca się sprawą katastrofy, wiele wskazuje na to, że polsko-rosyjska współpraca nie układa się tak dobrze, jak na początku” – relacjonowano w lipcu 2010 r. na portalu TVN24. W tym samym czasie Joanna Komolka „ujawniła” nieoficjalny zapis rozmowy z kabiny tupolewa: „Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabije/zabiją”. Takie słowa kilkadziesiąt sekund przed katastrofą rządowego Tu-154 pod Smoleńskiem miał wypowiedzieć kapitan Arkadiusz Protasiuk – dowiedziała się nieoficjalnie TVN24.
To fragment, który wcześniej w stenogramie pojawił się jako „niezrozumiały”.
Później okazało się, że takich słów w stenogramach nie ma – nigdy one nie padły. Joanna Komolka w 2013 r. została rzecznikiem prasowym Centrum Zdrowia Dziecka w warszawskim Międzylesiu. Do dziennikarstwa powróciła w 2016 r. – pracuje w Radiu Zet, gdzie m.in. jest prowadzącą niedzielny program „7. dzień tygodnia”. I zajmuje się także... katastrofą smoleńską. W kwietniu br. nakręciła spiralę niechęci przeciwko prokuraturze, informując, że „prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej planują ekshumację prawie wszystkich ofiar katastrofy. Może się okazać, że nawet wbrew woli rodzin ofiar”.
Miesiąc później donosiła, że nie będzie planowanego spotkania z rodzinami: „Prokuratura przełożyła planowane na maj spotkanie z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. Odbędzie się ono w czerwcu – informuje Radio Zet. Powodem przełożenia spotkania mają być problemy z aktualizacją bazy danych osób, z którymi śledczy mają się spotkać”.
Kilka dni temu Komolka, komentując konferencję dr. Berczyńskiego, przekonywała radiosłuchaczy, że nic nowego nie zostało ujawnione, bagatelizując nagrania z komisji Jerzego Millera.
Tekst w całości ukazał się na łamach najnowszego numeru tygodnika Gazeta Polska, dostępnego w sprzedaży od 21 września
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Burza po nominacji nowego dyrektora Instytutu Pileckiego. Ruchniewicz uważa, że Polsce nie należą się żadne reparacje od Niemiec