Po około 19 godzinach od startu z Przylądka Canaveral na Florydzie kapsuła Dragon z dwoma amerykańskimi astronautami na pokładzie zacumowała w niedzielę do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Manewr został przeprowadzony automatycznie.
To pierwszy lot załogowy na ISS z terytorium USA od prawie 10 lat. Wraz z definitywnym wycofaniem w 2011 roku ze służby amerykańskich wahadłowców NASA została pozbawiona własnych środków transportowania astronautów i zaopatrzenia na ISS. Wymiana członków załogi stacji realizowana była wyłącznie za pomocą rosyjskich statków Sojuz.
Obecną misję wykonują Robert Behnken i Douglas Hurley. Obaj są bardzo doświadczonymi astronautami - stanowili załogę promów kosmicznych, są też pilotami oblatywaczami. Hurley ma 53 lata a Behnken - 49 lat. Zdaniem ekspertów to optymalny wiek dla astronautów; muszą być to bowiem osoby z dużym doświadczeniem i z dobrą kondycją psychofizyczną.
Długo oczekiwany start rakiety Falcon 9 przebiegł w sobotę zgodnie z planem. Oglądał go prezydent USA Donald Trump oraz wiceprezydent Mike Pence. Wcześniej w środę z powodów niekorzystnych warunków atmosferycznych start rakiety odwołano.
Niedługo po starcie kapsuła załogowa Dragon oddzieliła się od rakiety. Segment główny rakiety udanie wylądował potem na barce oceanicznej.
Amerykańskie media piszą o przełomowym momencie w rozwoju programu kosmicznego. "Jesteśmy znów w kosmosie" - pisano w pierwszych komentarzach. Elon Musk w sobotę powiedział, iż "ma nadzieję, że to pierwszy krok" w podróży na Marsa.
Prezydent Trump obiecuje, że do 2024 roku Amerykanie znów wylądują na Księżycu. Jest to celem programu "Artemis" – jednego z przykładów współpracy sektora prywatnego z rządem federalnym w badaniach kosmosu.