Poseł PiS Andrzej Jaworski zarzucił dwóm kandydatom PO startującym na stanowisko prezydenta Gdańska oraz radnego pomorskiego sejmiku, finansowanie swojej kampanii wyborczej z publicznych pieniędzy. Poseł zawiadomił w tej sprawie PKW i prokuratora generalnego.
Jaworski, który w zbliżających się wyborach kandyduje na prezydenta Gdańska, poinformował o zarzutach na konferencji prasowej zorganizowanej w poniedziałek przed siedzibą miejscowej Okręgowej Komisji Wyborczej.
W ocenie Jaworskiego za materiały wyborcze finansowane ze środków publicznych należałoby uznać działania promocyjne prowadzone w ostatnim czasie przez prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza oraz marszałka województwa pomorskiego Mieczysława Struka (obydwaj ponownie kandydują z ramienia PO).
Zarzuty Jaworskiego pod adresem Adamowicza dotyczą m.in. wkładki do lokalnego dodatku jednej z ogólnopolskich gazet, wydanej w związku z przeprowadzoną w październiku kampanią „Tak zmienił się Gdańsk” (przedstawiała ona zmiany, jakie zaszły w mieście w ciągu 10 lat członkostwa Polski w UE), wysłanych do mieszkańców listów informujących o spotkaniu pt. „Tak zmienił się Gdańsk” oraz kampanii bilbordowej „Gdańsk najlepszy w rankingach”.
Zdaniem Jaworskiego za materiał wyborczy Adamowicza należy też uznać spoty radiowe, w których dziękował on mieszkańcom za głosowanie w budżecie obywatelskim, a także – emitowane przez lokalne radio spoty, w których Adamowicz zachęca do udziału w imprezie „Gdańsk biega 2014”. Według posła PiS wyborczą reklamą były także spoty z udziałem Adamowicza wyemitowane w ostatni weekend podczas dnia otwartego tunelu pod Martwą Wisłą, którą to imprezę zorganizowała spółka Gdańskie Inwestycje Komunalne.
Z kolei pomorskiemu marszałkowi Mieczysławowi Strukowi Jaworski zarzucił, że promuje się za publiczne pieniądze występując w – złożonej m.in. ze spotów telewizyjnych i radiowych – kampanii „Pomorskie – nasze miejsce na ziemi” (prezentuje ona inwestycje zrealizowane dzięki funduszom unijnym).
Zdaniem Jaworskiego „uczciwe podejście i przyzwoitość” nakazują, by kandydat na prezydenta Gdańska nie uprawiał promocji własnej osoby „całymi garściami” wykorzystując do tego budżet miasta Gdańska.
W poniedziałek Jaworski złożył w OKW zawiadomienie „o uzasadnionym podejrzeniu zaistnienia nieprawidłowości w prowadzonej kampanii wyborczej”, które miałoby polegać na publikacji materiałów wyborczych bez odpowiednich oznaczeń. Poinformował też, że skieruje do prokuratora generalnego zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na nielegalnym finansowaniu kampanii wyborczej ze środków publicznych.
Pod oboma pismami podpisał się obecny również na poniedziałkowej konferencji, Paweł Okoniewski ze Stowarzyszenia Transparentny Gdańsk. Według niego szacunkowa rynkowa wartość materiałów, w których pojawiają się obaj kandydaci PO, waha się w granicach 1-1,5 mln zł.
Rzeczniczka prasowa gdańskiego magistratu Emila Salach powiedziała, że wszystkie działania, o których mowa w zarzutach PiS, "były zaplanowane i zabudżetowane już dawno temu w ramach zwykłej rutynowej działalności informacyjnej miasta".
– Żadne z tych wydarzeń czy kampanii nie było organizowane na potrzeby wyborów – podkreśliła Salach. Jak dodała, we wspomnianych materiałach występuje osobiście Adamowicz, bo większość projektów, o których one traktowały, była jego pomysłem. – Spotkania z mieszkańcami czy wysyłanie do nich listów, to rutynowe, stosowane od lat sposoby komunikowania się prezydenta z gdańszczanami – zaznaczyła.
Także rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego Małgorzata Pisarewicz, podkreśliła, że kampania „Pomorskie – nasze miejsce na ziemi”, w której wziął udział marszałek Struk, była zaplanowana w odległej przeszłości i zgodnie z zasadami dotyczącymi promocji funduszy unijnych. Pisarewicz dodała, że pierwsza część tej kampanii była prowadzona w podobnej formie już w ub. roku. – Dlaczego wtedy nie było takich zarzutów? – dziwiła się rzeczniczka.
Jaworski na stanowisko prezydenta Gdańska kandyduje po raz trzeci. Osiem lat temu zdobył niespełna 29 proc. głosów (zwycięzca Paweł Adamowicz – ponad 59 procent), z kolei cztery lata temu – niespełna 22 proc. poparcia (zwycięzca Adamowicz – ponad 53 proc.).