"Tuska w UE nikt miał nie ograć. On miał, w przeciwieństwie do nas, załatwić korzystne dla Polski rozwiązania, także w przypadku paktu migracyjnego. Tymczasem, przypomnijmy: w roku 2015 rząd koalicji PO-PSL zgodził się na przyjęcie nielegalnych migrantów. Do wszystkich wojewodów poszły dyspozycje nakazujące przygotowanie wykazu miejsc w gminach, gdzie można by było ich umieścić. Gdy przejęliśmy władzę skutecznie udało nam się wyeliminować temat relokacji migrantów z unijnej agendy. Nam, których oskarżano, ze nic w Europie nie załatwią! Teraz po powrocie do władzy ekipy Tuska temat paktu migracyjnego wraca. Tusk mimo swoich zapewnień został ograny jak dziecko. Dlaczego? Bo nikt nie liczy się z popychlami - w tym przypadku: niemieckimi popychlami!", powiedział w trakcie spotkania z mieszkańcami w Klawtce Królewskiej (Mazowsze) prezes PiS Jarosław Kaczyński.
"Nie miejmy złudzeń, zapewnienia, że migranci do nas nie trafią, bo uwzględni się przyjętych przez Polskę uchodźców z Ukrainy, są kłamstwem. Przekonamy się o tym bardzo szybko po 9 czerwca - po wyborach do Parlamentu Europejskiego - jeśli nie zakończą się one zwycięstwem obozu patriotycznego. I niech nikt nie myśli, że do naszego kraju trafi 20 tys. migrantów rocznie. Będzie ich o wiele więcej. UE oficjalnie zapowiada, że rocznie na nasz kontynent ma trafiać 4-4,5 mln migrantów. Jeśli wziąć pod uwagę parytet - ludność Polski to ok. 8 proc. ludności UE, to do naszego kraju rocznie trafiać może nawet 360 tys. osób. A dodajmy do tego możliwość łączenia rodzin. W efekcie, w ciągu kilku-kilkunastu lat zmieni się skład strukturalny naszego kraju, nie mówiąc już o bezpieczeństwie. Czy chcemy mieć u nas tak tragiczne wydarzenia, jak te do których dochodzi np. w Sztokholmie? Czy kobiety, ale nie tylko kobiety, mają bać się wyjść wieczorem na spacer?", pytał retorycznie Kaczyński i dodał: "Ci migranci nie trafią do miasteczka Wilanów, oni może nie trafią także do dużych miast. Oni mogą trafić do małych polskich gmin!"
Lider obozu patriotycznego podkreślił, że to wszystko można jeszcze zatrzymać. Warunkiem jest zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w Polsce i innych ugrupowań konserwatywnych w pozostałych państwach UE.
Zwycięstwo to i odsunięcie w możliwie najszybszej perspektywie od władzy koalicji 13 grudnia oznacza także gwarancję powrotu Polski na drogę rozwoju gospodarczego i poprawy poziomu życia Polek i Polaków. Poziom ten jest obniżany kolejnymi decyzjami rządu Tuska - rosnącą drożyzną, podwyżkami cen energii, wzmagającym się bezrobociem. Temu wszystkiemu, a wymienić trzeba tu również drastyczne obniżenie "14" dla emerytów, towarzyszą działania przypominające czasy PRL. "Mamy uśmiechniętą Polskę z pałką w ręku", podsumował rządy koalicji 13 grudnia Jarosław Kaczyński.