Przeciwko rządowemu planowi naprawy dla Kompanii Węglowej (KW) protestują już górnicy ze wszystkich 14 kopalń należących do tej spółki. Po południu do akcji przystąpili pracownicy ostatniej z nich – Bolesława Śmiałego.
W innych górniczych firmach – Jastrzębskiej Spółce Węglowej i Katowickim Holdingu Węglowym - w środę zorganizowano masówki. Górnicy byli na nich informowani o sytuacji w KW i całym górnictwie oraz na temat możliwego podjęcia akcji strajkowej także w tych spółkach.
Według służb kryzysowych wojewody śląskiego w środę rano w proteście w 12 kopalniach KW uczestniczyło prawie 1250 pracowników, w tym 1158 pod ziemią. Inne dane podają związki zawodowe, według których w akcji pod ziemią uczestniczy ponad 2 tys. pracowników.
Pierwsi protest rozpoczęli przed kilkoma dniami pracownicy kopalń, które mają zostać zlikwidowane: Brzeszcze w Brzeszczach, Sośnica-Makoszowy Gliwicach i Zabrzu, Bobrek-Centrum w Bytomiu i Pokój w Rudzie Śląskiej. W kolejnych dniach dołączały następne kopalnie.
W środę rano protest rozpoczęli pracownicy kopalni Ziemowit, z której z nocnej zmiany nie wyjechało na powierzchnię kilkunastu pracowników. Po południu rozpoczął się protest w kopalni Bolesław Śmiały.
– Po zmianie chęć przyłączenia się do protestu wyraziła znaczna część załogi. Chcemy ograniczyć tę liczbę do ok. 50 osób – powiedział szef Solidarności w kopalni Bolesław Śmiały Bogdan Syposz.
Kolejna propozycja porozumienia
Związkowcy zaostrzyli akcję protestacyjną po rozmowach z premier Ewą Kopacz zakończonych w nocy w poniedziałku na wtorek bez zawarcia porozumienia. Prawdopodobnie jeszcze w środę górniczy sztab protestacyjny opracuje kolejną propozycję porozumienia, którą przekaże rządowi, licząc na wznowienie negocjacji. Związkowcy chcą, by rozmowy w dalszym ciągu toczyły się w Katowicach. Nie domagają się już udziału w nich premier Kopacz.
Kolejne kopalnie przyłączą się do strajku
Według zapowiedzi związkowców do końca tygodnia do protestu mają dołączyć pozostałe kopalnie węgla kamiennego, także spoza KW. Górnicze związki ograniczają zarazem liczbę strajkujących w tych kopalniach, które nie są przewidziane do likwidacji. Ma w nich protestować po kilkadziesiąt osób. Związkowcy mówią, że to z ich strony akt dobrej woli. Na razie nie rozważają wstrzymania wydobycia i nie planują manifestacji w Warszawie.
Prowadzony od kilku dni protest nie ogranicza się do kopalń. W Rudzie Śląskiej, Bytomiu, Zabrzu, Gliwicach, Brzeszczach i innych miastach każdego dnia są organizowane manifestacje, pikiety i blokady dróg. Na środowe późne popołudnie zapowiedziano m.in. manifestację w Bytomiu, gdzie na ulice poza górnikami mają wyjść pracodawcy, bytomscy sportowcy, kibice, nauczyciele i taksówkarze. W Rudzie Śląskiej zaplanowano na środowe popołudnie nadzwyczajną sesję rady miejskiej. Władze miast, gdzie działają przeznaczone do likwidacji kopalnie, sprzeciwiają się planom rządu.
W środę z prezydentami Bytomia, Gliwic, Rudy Śląskiej i Zabrza na temat rządowych planów rozmawiał marszałek woj. śląskiego Wojciech Saługa. W czwartek grono to spotka się ponownie, by ostatecznie zaakceptować treść pisma, które zostanie przesłane do premier Ewy Kopacz – poinformowała rzeczniczka marszałka Aleksandra Marzyńska.
– Liczę na kompromis w sprawie górnictwa i mimo wszystko na porozumienie. Nie mogę jednak czekać z założonymi rękami, dlatego w ramach swoich kompetencji przygotowuję region na wszystkie scenariusze – oświadczył Saługa. Marszałek z włodarzami miast chce wypracować wspólne założenia do rządowego programu i wystosować prośbę do premier o włączenie śląskich samorządowców do międzyresortowego zespołu ds. wzmocnienia potencjału przemysłowego Śląska.
Saługa chce też przygotować podlegające mu instytucje do reagowania na ewentualne zmiany w branży górniczej. Dlatego na jego prośbę na czwartek zwołano posiedzenie Wojewódzkiej Rady Zatrudnienia, czyli organu opiniodawczo-doradczego ds. regionalnego rynku pracy.
Duda: Decyzja rządu o likwidacji kopalń jest ułomna i krzywdząca
Górnicze związki podkreślają, że mają poparcie pracowników także innych branż, m.in. pielęgniarek i kolejarzy. Szef Solidarności Piotr Duda zapowiedział, że do górniczych protestów mogą dołączyć kolejarze, energetycy, pocztowcy i być może przemysł zbrojeniowy. – Decyzja rządu o likwidacji kopalń jest ułomna i krzywdząca zarówno dla pracowników, ich zakładów pracy, jak i dla regionu śląskiego – napisała Międzyzwiązkowa Komisja Koordynacyjna Przewozów Regionalnych w liście do premier Kopacz.
Rządowy plan naprawczy dla KW, który wywołał na Śląsku falę protestów, zakłada sprzedaż nowej, zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być przekazane Spółce Restrukturyzacji Kopalń. Chodzi o Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, Pokój i Brzeszcze.
Według związkowców oznacza to likwidację tych kopalń. Innego zdania jest premier Kopacz, która po nocnych rozmowach zapewniła, że rząd nie chce likwidować kopalń, lecz je restrukturyzować, wygaszając te części zakładów, które są trwale nierentowne.
Plan dla KW zakłada wygaszenie czterech kopalń KW, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł. Rząd zapewnia, że w przypadku realizacji programu redukcja zatrudnienia dotknie maksymalnie ok. 3 tys. osób, które zostaną objęte programami osłonowymi. W przeciwnym razie spółce grozi upadłość, w wyniku której pracę straci blisko 50 tys. osób - podaje resort gospodarki.