Rząd zaprezentował antykryzysowy, który ma ma zapobiec przede wszystkim utracie miejsc pracy, bankructwom, zamykaniu zakładów, zmniejszaniu obrotów firm, zmniejszaniu przychodów poszczególnych przedsiębiorców. Sprawa ta została poruszona w dzisiejszy odcinku programu Telewizji Republika "Biznes Polska".
– Czy Polski rząd uważa, że w tej nadzwyczajnej sytuacji ma czas, aby jego administracja, która bez koronawirusa średnio sobie radziła z rozpatrywaniem wniosków przedsiębiorców w terminach administracyjnych, dzisiaj w sytuacji nadzwyczajnej była w stanie rozpatrzeć każdy wniosek, zanim przedsiębiorstwo upadnie? - pytał Andrzej Sadowski, prezydent centrum im. Adam Smitha.
- Kilka lat temu przez Polskę przeszła fala trąb powietrznych, która spowodowała zniszczenia domów, zerwania dachów i okazało się, że można odstąpić od procedur prawa budowlanego, które wymagały wielomiesięcznych pozwoleń na remonty i odbudowę domów w sytuacji nadzwyczajnej. Dzisiaj mamy bardziej nadzwyczajną sytuację, która powinna skłaniać rząd, nie do rozpatrywania biurokratycznych mitręg, indywidualnego rozpatrywania wniosków od każdego przedsiębiorstwa, tylko zastosowanie zawieszenia tych bardzo czasochłonnych po stronie i administracji i przedsiębiorców na rzecz rozwiązania, które pozwala na natychmiastową reakcję w nadzwyczaj jednak kryzysowej - dodał.
– Jeśli chodzi o zawieszenie czy prolongatę w spłacie, czy to podatków, czy to składek na ZUS, to rzeczywiście prędzej czy później, te zobowiązania będzie trzeba uregulować. Natomiast plusem jest to, że nie będą naliczane karne odsetki, nie będzie opłaty prolongacyjnej. Natomiast spodziewał się, że dla tych przedsiębiorstw, które na tym nieprzewidywalnym zamieszaniu ucierpią najbardziej, będą również stosowne umorzenia. Te firmy, które nie będą miały z czego płacić, nie dlatego, że są źle zarządzone, tylko nie mogły normalnie funkcjonować, to ci przedsiębiorcy będą mogli skorzystać z umorzenia tych zobowiązań. Myślę, że taka opcja też będzie na stole - Kamil Goral z rady gospodarczej Strefy Wolnego Słowa.
Gościem redaktora Krystiana Kaźmierczaka w drugiej części programu "Biznes Polska" był Tomasz Janik, prezes Polskiego Towarzystwa Gospodarczego. - Rząd podjął próbę wsparcia biznesu w Polsce. My jako przedsiębiorcy postulowaliśmy bardzo konkretne propozycje, prośby. Te pierwsze propozycje, które rząd przedstawił, są trochę ogólne, trudno się do nich odnieść - powiedział. - One mają bardziej charakter długookresowy. Myślę, że dzisiaj musimy działać w sposób taki bardziej zdecydowany i myśleć o dniu bieżącym i najbliższych dniach, tygodniach - dodał.
Gość Telewizji Republika odniósł się do propozycji dopłat do miejsc pracy. - To jest postulat, który wydaje się, wychodzi naprzeciw oczekiwaniom pracodawców, ponieważ jeżeli założymy, że dzisiejsze wynagrodzenia będą podlegały z jednej strony redukcji, na którą pracownicy będą musieli się zgodzić w wysokości 20 procent, część 40 procent będzie dofinansowana przez państwa, w 40 procentach fundusz płac będą pokrywali pracodawcy. Wydaje się, że to jest w 60 procentach kosztu wynagrodzeń ze środków pracodawcy i wydaje się to ciekawe rozwiązanie - ocenił.
- 20 procent wydaje się duże, ale popyt mamy nadzieję, ze zostanie w 80 procentach zachowany. Wydaje się, że ta propozycja jest ciekawa, ale będzie dopiero za jakiś czas do zrealizowania. Wiemy, że dzisiaj firmy już płacą płynność - zaznaczył Tomasz Janik.
Gość Telewizji Republika wymienił także to, czego jego zdaniem brakuje w "tarczy antykryzysowej". - Tutaj są potrzebne bardzo szybkie decyzje dotyczące, chociażby przesunięcia terminów płatności podatków, składania deklaracji co najmniej o miesiąc, kwestia płatności ZUS-u. W tym obszarze mówi się, że ZUS będzie traktował pewne obszary inaczej niż dotychczas, ale tak naprawdę niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o przepisy. To wszystko jest tak trochę w sferze werbalnej. Nie wiemy także, w jaki sposób banki będą realizowały wnioski swoich klientów w kontekście wstrzymywania, pobierania rat kapitałowych, czy odsetkowych - zaznaczył.
- Czy zagraniczne firmy przestały płacić? Czy to będą zagraniczni, czy polscy, to jeżeli nie będą mieli środków, to te płatności będą wstrzymywane. Miejmy świadomość, że ten obecny kryzys ma zupełnie inny charakter niż poprzedni i nie możemy go porównywać - ocenił Tomasz Janik. - Ten czwarty filar, o którym mówi pan premier, wsparcie sektora finansowego jest bardzo kluczowy - dodał.
Zapraszamy do obejrzenia najnowszego odcinka programu "Biznes Polska":