Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki w rozmowie z Ryszardem Gromadzki odniósł się do reformy prokuratury i sądownictwa, które w jego ocenie są konieczne. Wiele uwagi poświęcił bezprawnym działaniom komorników sądowych.
"Powiedzieliśmy dość brutalności komorników i ordynarnemu łamaniu prawa"
Gość TV Republika stwierdził, że przez wiele lat komornicy mieli przeświadczenie, że mogą zrobić wszystko i pozostaną bezkarni. Jak tłumaczył, zmiana ich statusu doprowadziła do tego, że mieli ogromną możliwość, aby pomnażać swoje zyski.
Wiceminister mówił o sytuacji, jaka miała miejsce w Bełchatowie, kiedy komornik zajął osobiste rzeczy córki dłużnika i jej dziecka, w tym telefon komórkowy, grzejnik i keyboardy. – Komornik doskonale wiedział, że zabiera przedmioty, które nie mają dużej wartości. Chodziło tylko o to, żeby wywrzeć presję na dłużniku ordynarnie łamiąc prawo – podkreślił. – My powiedzieliśmy dość tej brutalności i łamaniu prawa – dodał.
Patryk Jaki poinformował, że komornicy, którzy dopuścili się tak haniebnych czynów zostali zawieszeni i nie mogą już pracować w zawodzie. – Chciałbym, żeby ta informacja poszła w Polskę. Będziemy bezwzględni wobec takiego łamania prawa – zapowiedział. Wiceminister tłumaczył, że do zmiany obecnej sytuacji i nadużyć komorniczych może przyczynić się fakt, że będą wiedzieli, że ktoś ich sprawdza, patrzy im na ręce. – Ale trzeba też precyzyjnie określić kompetencje komornika i prawa dłużnika. Chcemy napisać nową ustawę. Obecna wywodzi się jeszcze z PRL i delikatnie mówiąc jest niedoskonała – mówił i zapowiedział, że nowej ustawy można spodziewać się w ciągu kilku miesięcy.
"Jest w Polsce dziwne przyzwolenie wobec ludzi, którzy nie płacą alimentów"
Wiceminister stwierdził, że mimo takiego działania komorników, ściągalność długów jest w Polsce bardzo niska. – A ściągalność alimentów jest jedną z najniższych w Europie. Jest dziwne przyzwolenie co do ludzi, którzy nie poczuwają się do wywiązywania z obowiązków względem własnych dzieci – ocenił Jaki.
"Sądownictwo przeszło suchą stopą z PRL-u"
Polityk mówił także o koniecznych zmianach w sądownictwie. – Ten obszar przeszedł niemal suchą stopą z PRL. Wiemy, że wówczas w sądach pracowały osoby, które miały przyzwolenie od najwyższych władz. Oczywiście nie twierdzę, że nie pracują tu ludzie prawi. Nie jest jednak tak, jak mówił prof. Strzembosz, że sądownictwo samo się oczyściło. Widać to nawet po sędziach TK. Ryba psuje się od głowy – mówił.
Gość Ryszarda Gromadzkiego stwierdził, że społeczeństwo również nie ma dużego zaufania do wymiaru sprawiedliwości, że ludzie czują się traktowani "z buta". – Robimy wszystko, żeby to zmienić – wskazał.
Społeczna kontrola nad sędziami
Wiceminister przyznał, że środowiska sędziowskie sprzeciwiają się proponowanym reformom. – Jest bardzo duży opór, dlatego nie mamy łatwo. Ale co powoduje patologię wymiaru sprawiedliwości? Z politykiem jest tak, że jak się nie spodoba, to po 4 latach można go wymienić. W sądownictwie tak nie jest. Sędziowie maja konstytucyjnie zapewnioną niezawisłość. Przyzwyczaili się, że sami się wybierają, sami dyscyplinują – mówił.
Zdaniem polityka, wprowadzenie elementu kontroli społecznej jest rozwiązaniem godnym uwagi. Tu nie wykluczył ław przysięgłych. – Sędziowie powinni liczyć się z tym, że będą co jakiś czas oceniani przez obywateli – skwitował wiceminister.