Jak Kuczyński został "dziadersem". Opozycyjny publicysta skrytykował "strajk kobiet"

– Popieram prawo kobiety do decyzji o przerwaniu ciąży,ale nie pogląd, że aborcja jest OK, a szokuje mnie gdy wykrzykują je na ulicach bezmyślnie malolatki, prawie dzieci. Aborcja może być uznana za zabieg, gdy dotyczy płodu letalnego, ale nie pozostałych. To wybór moralny – napisał na Twitterze Waldemar Kuczyński.

Szybko posypały się komentarze.

– Przy całym szacunku, proszę Pana. To jest decyzja kobiety. I każdej z nich, nawet "małolatce, prawie dziecku" należy tę decyzję zostawić. To jest jej sumienie i to ona decyduje, czy chce być matką, czy też nie. Zawsze – to jeden z najbardziej kulturalnych. Na porządku dziennym były bowiem wyzwiska od „starych dziadów” czy popularnych nie tylko w środowisku zwolenników strajku kobiet „dziadersów”.

Określenie „bezmyślne małolatki” to prawie ja „oszalałe macice” itd. Wykazał się pan brakiem taktu i dziaderską bezmyślnością...

— Prawy Lewak #WYGRYWAMY (@Bogdan69183102) January 31, 2021

Nie będzie mi jakis stary chłop z demencją życia układał.

— Klaudia Siwiec (@ajkilju) January 31, 2021

Aborcja jest super a tobie ch*j do nosa bezmyślny stary dzwonie XD

— biesy fiodora (@BiesyF) January 31, 2021

Waldemar Kuczyński lat 81 poucza kobiety w sprawie ich poglądów w odniesieniu do decyzji o aborcji obraźliwie określając i zestawiając skandowanie na ulicy "bezmyślnych małolatek"
Jakby był pewien że kobieta pozbawiona jest moralności..
Więc on jako moralny patriarchat przemówił

— Izadora Weiss (@IzadoraWeiss) January 31, 2021

To nie twoja sprawa tylko kobiet dziadersie!

— Piotr K. (@PiotrK99451973) January 31, 2021

Nie wiemy, co jest w tym wszystkim najciekawsze: że właściwie wszystko co związane ze strajkiem kobiet można nazwać "skrótem myślowym" i wszystko, co w ten sposób wytłumaczyć, że pan Waldemar Kuczyński popiera i nie popiera jednocześnie, że publicysta sam używa podobnie ostrego języka, choć akurat nie na temat aborcji, i to nie na protestach ulicznych, ale w debacie publicznej, czy że radykalizm "strajku kobiet" coraz mniej odpowiada również lewicowo-liberalnym autorytetom.