Jackiewicz: Politycy PO byli na usługach biznesmenów, przekształcili Ministerstwo Skarbu w Ministerstwo Prywatyzacji
– Sprawa Ciechu pokazuje, jak bardzo za poprzednich rządów przenikały się środowiska polityczne z biznesowymi. PO bardzo ceniła sobie bliskie kontakty z biznesem. Politycy PO byli na usługach biznesmenów – mówił w wieczornej rozmowie "W Punkt" minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz. – Straty dla państwa sięgają wielomiliardowych kwot, dzisiaj jest to ciężkie do oszacowania – dodawał.
Jackiewicz zapowiedział, że trwają konsultacje z prawnikami, które mają na celu opracowanie dokumentacji dot. prywatyzacji Ciechu. – Rozważamy pewien krok – stwierdził, nie chcąc zdradzać szczegółów. – Teraz, kiedy tu rozmawiamy, prawnicy ministerstwa analizują dokumenty, żeby nasze wnioski były wiarygodne i kompletne, aby, gdy trafią na biurko prokuratorów, mogły stanowić poważny dowód – mówił.
– Ta sprawa pokazuje, jak bardzo przenikały się środowiska polityczne z biznesowymi. PO bardzo ceniła sobie bliskie kontakty z biznesem. Nie zawsze oznacza to coś dobrego, tylko pytanie czemu to miało służyć? – zaznaczał. – Politycy PO byli na usługach biznesmenów. Ustalali, prowadzili rozmowy, szli na rękę. Mając np. analizy, że wartość Ciechu będzie rosła, dokonali sprzedaży za kwotę 600 mln złotych. Prywatyzacja tej spółki kompletnie nie była potrzebna – dodawał.
"Uczyniono z Ministerstwa Skarbu Państwa Ministerstwo Prywatyzacji"
Minister Skarbu mówił również o innych nadużyciach, których dopuszczały się poprzednie władze, dokonując wielu prywatyzacji państwowych spółek.
– Jedno z zawiadomień, które planujemy złożyć, dotyczy procesu prywatyzacji, na którym skorzystał inwestor, a stracił Skarb Państwa. Myślę, że to nie była wina urzędników, tylko ogromna presja ze strony kierownictwa ministerstwa – tłumaczył. – Przez 8 lat rządów PO uczyniono z Ministerstwa Skarbu Państwa Ministerstwo Prywatyzacji, a kiedy w tak krótkim okresie podejmuje się tak wiele procesów, to muszą pojawić się zaniedbania – zaznaczał. – Przyzwyczajono urzędników, że czasem trzeba przymknąć oko na niektóre kwestie, czasem odpuścić, czasem nawet nie odbierano zamówionych analiz, czasem odbierano je 40 dni po terminie – dodawał.
"Wyprzedawano udziały w spółkach, które są kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego"
Jak podkreślał minister Jackiewicz, rządy PO–PSL doprowadziły do tego, że Skarb Państwa może łatwo utracić kontrolę nad kluczowymi m.in. dla bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju spółkami.
– Sprzedawano udziały spółek w czasie, kiedy miały niskie notowania, ale sprzedawano też te, których nigdy nie powinno się sprzedać, od których np. zależało bezpieczeństwo energetyczne kraju. Sprzedano udziały w KGHM do takiego poziomu, że dzisiaj obawiamy się, że pojawi się inwestor, który spróbuje dokonać wrogiego przejęcia, a to spółka bardzo ważna dla polskiej gospodarki. Są takie podmioty, w których mamy tak nikły udział, że nie pozwoli on nam zachować kontroli – podkreślał.
Brak procedur i poczucie bezkarności
Zdaniem ministra skarbu państwa, są dwa czynniki, które zadecydowały o złej sytuacji, w jakiej poprzedni rząd zostawił Skarb Państwa. Po pierwsze był to brak stosownych procedur, które często były zmieniane, aby ułatwić procesy, które kończyły się stratami dla Skarbu Państwa. Po drugie wśród polityków i prezesów spółek panowało przeświadczenie, że "nam można więcej", że "jesteśmy bezkarni".
– Ta władza, którą mieli politycy PO, nie tylko jeśli chodzi o parlament i prezydenta, ale także przychylne media i różne opiniotwórcze środowiska, dało im poczucie nieomylności, która rodzi grzech pychy. Mieli poczucie, że nam wolno, jesteśmy nieusuwalni – podkreślał.
"Do spółek skarbu państwa dobieramy ludzi, do których mamy zaufanie, że nie zdradzą interesu Polski"
Minister skarbu państwa odniósł się do zarzutów ze strony opozycji, dotyczących zatrudniania "swoich ludzi" w spółkach skarbu państwa.
– Bycie prezesem Skarbu Państwa to pewna misja, to nie firma którą można zamknąć na życzenie. To firma, która zarządza interesem całego narodu, dlatego dobieramy takich ludzi, którzy to rozumieją. Wybieramy takich ludzi, do których mamy zaufanie, że nie zdradzą interesu Polski – zaznaczał.