Dzisiejszym gościem programu „Wolne Głosy” był Michał Gruszczyński z „Muzeum Żołnierzy Wyklętych” w Ostrołęce, rozmowa dotyczyła Antoniego „Szarego” Hedy
– Antoni Heda to bardzo ciekawa postać, kolejna, która zasługuje na film. I to nie na dokumentalny, ale na dobry film akcji. Heda to m.in. człowiek, który rozbił dwukrotnie więzienie w Kielcach i to za dwóch różnych okupantów, raz za za Niemca i raz za bolszewika. „Szary” był jednym z najpilniej poszukiwanych ludzi przez Urząd Bezpieczeńśtwa, nie wiem czy państwo wiedzą, film „Popiół i Diament”, słynna scena z kieliszkami ze spirytusem – padają w niej słowa „Szary” wpadł. Gdy dzieje się akcja filmu, w 1945 r. to komuniści mogli marzyć, że „Szary” wpadł, został aresztowany dopiero w 1948 r. Heda został zdradzony przez jednego ze swoich podkomendnych, nie wiadomo, czy ten człowiek został złamany, czy poszedł na dobrowolną współpracę – zauważa Michał Gruszczyński.
"Gdy Heda krzyczał na UB-eków, którzy byli wyjątkowymi tępakami, to oni baranieli"
– Kiedy Heda został aresztowany i w parodii procesu skazany, a warto przypomnieć, że sędziowie dostawali z ministerstwa kartkę na której były trzy znaki - krzyżyk kara śmieci, kółko wyrok więzienia i liczba, która pokazuje ile lat więzienia, usłyszał wyrok czterokrotnej kary śmierci, zamieniony później na dożywocie. Heda zachował godnie podczas śledztwa jak i podczas odsiadywania wyroku, nie pozwalał się bić, buntował więźniów a siedział m.in. z Stanisławem Skalskim, czyli naszym asem lotnictwa. Gdy „Szary” krzyczał na UB-eków, którzy byli wyjątkowymi tępakami, to oni baranieli. Niektórzy mówili na niego vel panie pułkowniku. Heda opuścił więzienie w 1956 r. w ramach amnestii, w 1981 r. został ponownie aresztowany, jako starszy pan, komuniści się bali, że żołnierze NSZ i AK staną na czele konspiracji – dodaje historyk.
"Heda cieszył się, że młodzi ludzie chcą pisać o AK"
– Heda współpracował m.in. z „Ponurym”, ale jak wspominał była między nimi duża różnica, nawet w takich rzeczach jak wspólne obiady z podkomendnymi, u „Szarego” wszyscy żywili się ze wspólnego kotła, żołnierze, oficerowie. Heda w więzieniu zawarł związek małżeński, po wojnie chciał wieść normalne, spokojne życie. Żył wedle przedwojennego etosu, wierzył, że legenda Armii Krajowej nie umrze. Po 1989 r. stał na czele organizacji kombatanckiej, swoją siedzibę mieli na Kamionku. Starał się kierować swoich „chłopców”, bo tak mówił o swoich żołnierzach, cieszył się, że młodzi ludzie chcą pisać o AK – zakończył Michał Gruszczyński.