– Debata nad zasadnością każdego wydarzenia historycznego, w tym Powstania Warszawskiego, to normalna rzecz. Ale dyskusja ta musi się odbywać na argumenty – mówił w Telewizji Republika Piotr Gontarczyk, historyk IPN
– Ocenianie decyzji minionych pokoleń z punktu widzenia teraźniejszej wiedzy to ogromy błąd – powiedział Gontarczyk. Jak wyjaśnił, ci, którzy w 1944 r. podejmowali decyzję o rozpoczęciu czy uczestniczeniu w akcji "Burza", nie mieli nawet "jednej setnej tej wiedzy, którą my mamy dziś".
– Wiele elementów przemawiało za rozpoczęciem powstania – powiedział historyk. Wśród argumentów wymienił działania sowietów, którzy nie licząc się z opinią publiczną, wprowadzali swoją władzę na ziemiach polskich metodą "faktów dokonanych". Mówił też o tym, że Armia Krajowa nie zamierzała bez jednego choćby wystrzału pozwolić ZSRR na okupację polskich ziem.
– Ponadto Związek Sowiecki miał tak silną pozycję wśród Aliantów, że nawet gdyby powstania nie było, zrobiłby z Polską dokładnie to samo, co zrobił – ocenił historyk.
Gontarczyk jest przekonany, że mimo iż w archiwach dawnych rosyjskich i niemieckich służb wciąż są jeszcze dokumenty dotyczące Powstania Warszawskiego, "to nie ma w nich nic sensacyjnego, a jeżeli chodzi o ocenę bitwy i jej bilans, to zdobyliśmy już podstawowe dane historyczne".
Badając powstanie historyk natknął się na dwa typy świadków tamtych wydarzeń. – Takich, którzy z czasem umocnili swoje afirmatywne podejście względem tej wielkiej bitwy i takich, którzy, może pod wpływem osobistych doświadczeń i propagandy, źle oceniają decyzje o rozpoczęciu akcji "Burza". W obu przypadkach spotkałem się z postawami bardzo szczerymi i otwartymi – powiedział Gontarczyk.