„Gazeta Polska”: moralna degeneracja Schetyny
Długa droga Grzegorza Schetyny do obecnej pozycji w polityce zaczęła się w momencie, gdy zrezygnował z działalności w Solidarności Walczącej. Zaczynał ją jako asystent wojewody wrocławskiego Janisława Muszyńskiego.
– Nie wiem, jak można się tak moralnie zdegradować. 30 lat temu byłem przekonany, że przyjmuję do pracy uczciwego człowieka, dziś widzę polityka chroniącego interesy oligarchii, człowieka niezdolnego do sprawowania jakiejkolwiek funkcji publicznej – mówi Dorocie Kani w najnowszej „Gazecie Polskiej” Janisław Muszyński.
„Mistrz zakulisowych intryg. Gracz, który nie zna skrupułów. Choć jest mało medialny, a większość Polaków nie zna nawet jego nazwiska, w Platformie Obywatelskiej znaczy więcej od Jana Rokity, a na polskiej scenie politycznej niepostrzeżenie stał się jedną z najbardziej wpływowych postaci” – tak o Schetynie pisał w 2005 r. Piotr Lisiewicz w „Gazecie Polskiej” w artykule pt. „Richelieu z Platformy”.
Trzynaście lat później Schetyna jest pierwszoplanową postacią PO, a Jan Rokita powoli odchodzi w zapomnienie. (…) Kluczową rolę w karierze Grzegorza Schetyny odegrało kilka osób, w tym Eugeniusz Dedeszko-Wierciński.