W Dzisiejsza odsłona programu red. Doroty Kani "Gry tajnych służb" dotyczyła układu zamkniętego, jakim był Fozz. Jaka jest geneza powstania funduszu? Kto brał w nim udział? Jak doszło do śmierci osób, które zajmowały się aferą?
Afera w funduszu obsługi zadłużenia zagranicznego, to marka afer polskiej transformacji ustrojowej lat 80' i początku lat 90' ubiegłego wieku. W pełni zorganizowana i przeprowadzona, przez komunistyczną bezpiekę, głównie wywiad wojskowy, a następnie nadzorowana i zabezpieczana przez nowo powstałe służby, jakimi były Wojskowe Służby Informacyjne.
– Funduszu obsługi zadłużenia zagranicznego, został powołany teoretycznie w celu wykupu polskiego długu na rynku wtórnym. Operacja miała polegać na tym, że przedsiębiorstwa państwowe, które uzyskują przychody w dewizach w eksportu, część tych przychodów przelewają na FOZZ. Następnie, kierownictwo FOZZ, poprzez podstawione firmy na zachodzie wykupują polski dług na rynku wtórnym. Decyzja była taka, ponieważ PRL, był niewypłacalny, więc dolar polskiego długu, można było kupić na rynku wtórnym, za 20- 30 USD, czyli jeżeli ówczesne państwo, wykupiło by dług Polski, to zarobiło by na tym 2/3. jeżeli ok. 20 mld byliśmy winni, to mogliśmy ten dług wykupić i de facto go spłacić za 1/3 tej sumy. Z tym, że należy odróżnić teorię od praktyki– mówił Dr Jerzy Targalski.
Według aktu oskarżenie, skarb państwa stracił łącznie z powodu afery FOZZ 334 mln nowych złotych. W rzeczywistości sumy te były jeszcze większe, bo FOZZ, był tylko jednym z elementów rabunku zasobów Polski na wielką skalę.
– To wielomilionowe idące w setki mln, proceder wyprowadzania poza struktury państwa Polskiego, poza granicę środków finansowych, w których te służby w różnoraki sposób, poprzez podstawione, założone spółki oraz biznesy, korzystały i prawdopodobnie korzystają do dnia dzisiejszego–zaznaczył Piotr Woyciechowski
– W praktyce FOZZ, oczywiście nie służył żadnemu wykupywaniu długu zagranicznego, jeśli wykupiono, to drobna sumę, natomiast przede wszystkim posłużył do finansowania nomenklaturowego kapitalizmu, przy czym ogromne ilości pieniędzy roztrwoniono, dlatego, że przekazywano te pieniądze rozmaitym podejrzanym spółkom powiązanym z wywiadem wojskowym, zarządem II sztabu generalnego, które nie wywiązały się ze swoich zobowiązań. Ponadto FOZZ udzielał pożyczek, i to pożyczek bezzwrotnych osobom związanym z służbami komunistycznymi. Także pieniądze z tych odpisów zostały zdefraudowane, ocenia się, ze w ten sposób Polska straciła ok. 10 mld dolarów ówczesnych tzn w roku 89' a to nie jest ten sam dolar co teraz– dr Targalski.
Na trop afery FOZZ wpadł w 1999 roku Michał Falzmann, który będąc wówczas pracownikiem urzędu skarbowego przeprowadzał kontrole w spółce „Universal”
– Zaprzyjaźniony kolega z mężem, prawnik powiadomił go o fikcyjnych operacjach i powiedział, że jakieś maszyny miały przyjść, w ogóle coś bardzo podejrzanego, płaci za to jakiś fundusz i nie wiadomo co to jest. Mąż poszedł tym tropem pracował wówczas w izbie skarbowej, sporządził notkę taka dla szefostwa izby skarbowej , ale oni powiedzieli, ze to nie jest w ich kompetencjach, to jest za szeroka sprawa i w ogóle ich to nie obchodzi. Mąż zaczął badania prywatnie. Współdziałał z różnymi ludźmi i wtedy o tym się dowiedział niejaki pan Lawina, powołany do NIK'u specjalnie, żeby utworzyć zespół do zbadania sprawy FOZZ–tłumaczyła Izabela Brodacka- Falzmann.
– Wszystkie osoby, które próbowały w latach 90' wyjaśnić tą aferę, a przede wszystkim odzyskać z racji pełnienia swoich funkcji środki finansowe w wielkich rozmiarach, które zostały wyprowadzone poza kraj, były narażone nie tylko na obserwację ze strony komunistycznej służby bezpieczeństwa wojskowej, czy też cywilnej, które w ramach formacji przeszły do nowej rzeczywistości III RP, ale także wiązały się z zagrożeniem życia– Piotr Woyciechowski
15 lipca 1991 roku zwrócił się do NBP o ujawnienie informacji o obrotach pieniężnych na rachunkach FOZZ. Tego samego dnia jego bezpośredni przełożony, Anatol Lawina poinformował o odsunięciu go od prac zespołu. Po powrocie do domu Falzmann poczuł się źle i został odwieziony do szpitala.
– Pobiegłam tam dowiedziałam się, że jego stan jest ciężki ale stabilny. Następnego dnia poszłam i rozmawiałam z mężem, który siedział na łóżku i żądał, żeby mu przynieść książki, kalendarz, czyli ta rozmowa wyglądała zupełnie normalnie, wydawało się, że jest wszystko w porządku– Izabela Brodacka- Falzmann.
Falzmann, umiera, gdy wydawało się, że wychodzi z ciężkiego zawału serca.
– byliśmy zszokowani i ordynator szpitala odwiódł mnie od sekcji. Powiedział „zapewniam panią, że to był zawał, nie ma sensu robić sekcji” dopiero potem sobie uświadomiłam, że zazwyczaj jest odwrotnie, ze to rodzina nie chce sekcji, a lekarze naciskają, bo chcą mieć klarowność sytuacji. To było dziwne– Izabela Brodacka- Falzmann.
– Mąż był człowiekiem bardzo energicznym i skutecznym w działaniu, a pan Lawina wręcz przeciwnie. Czy to była zła wola tego nie wiem. Mąż wypowiadał się w różnych brzydkich słowach na jego temat. Wydaje mi się, ze był trochę oportunistą i bał się. Też miałam złe zdanie na jego temat, do momentu, gdy się dowiedziałam, że zginął w okrutny sposób pobity na ulicy i po pół roku zmarł. Nie wiadomo przez kogo. Więc może wiedział kogo się boi. Ja nie wiem!–dodała.
Dwa razy do mnie, do tego mieszkania przyszedł pan lawina. Ta współpraca między mężem a nim układał się ciężko, bo on starał się hamować męża, bo może były naciski na niego. Przyszedł po śmierci męża w noc, potwornie przerażony, trząsł się ze strachu–Izabela Brodacka- Falzmann.
– Ten proces nie dotyczył, chyba nawet 0,1 środków którymi obracał FOZZ. Ale sędzia Kryże doprowadził do skazania przynajmniej Płotek w tej aferze. Nigdy nie skazano osób odpowiedzialnych za nadzór nad FOZZ'em, czyli zastępy ministra Balcerowicz i ministra Balcerowicza. G. Wójtowicza, M. Rosatiego, to są ludzi , którzy mieli nadzorować FOZZ– Witold Gadowski
Po latach okazało się, że w rzeczywistości FOZZ, to była operacja służb specjalnych PRL. Dyrektor generalny FOZZ G. Żemek, był współpracownikiem wywiadu TW ”DIK”
– Człowiek wyznaczony przez wojskowe służby, przez zarząd II sztabu generalnego do interesów w Banku Handlowym w Luksemburgu. On prowadził te interesy. Miał za współpracowników kilku „inżynierów finansowych” jak to Niemcy nazywają mówimy maklerów. Sam niewiele z tego miał, ale załatwiał różnym wielkim, wielkie sumy! Jak opowiadał mi J. Tkaczyk, jeden z tych „inżynierów finansowych” wydawał dyspozycje przelewów finansowych 10 mln euro pisząc na serwetkach w restauracji, tak zresztą wydał dyspozycje dotycząca Komornickiego i Evinghouse– Witold Gadowski.
– Wiele wskazuje na to, że zarówno system bankowy Polski, to co się działo w gospodarce, powstawanie partii politycznych, także mediów, do dnia dzisiejszego istnieją media, które pieniądze swoje zawdzięczają aferze FOZZ. To wszystko świadczyło o tym, ze nad naszym krajem w dalszym ciągu panują służby specjalne i to nie są służby specjalne własnego, suwerennego, niepodległego państwa– zakończył Marcin Dybowski.