Białoruski parlament ma zająć się nowelizacją ustawy o oświacie. Omówiony zostanie m.in. pomysł zamiany szkół mniejszości narodowych na placówki, w których lekcje prowadzone byłyby wyłącznie w języku rosyjskim lub białoruskim. – W praktyce oznacza to likwidację dwóch jedynych istniejących na Białorusi polskich szkół: w Grodnie oraz Wołkowysku – ostrzega w rozmowie z „Codzienną” Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi.
W ostatnich dniach na portalu ministerstwa edukacji narodowej Białorusi zamieszczono projekt nowelizacji ustawy o oświacie. Wśród pomysłów proponowanych przez parlamentarzystów znalazł się m.in. zapis o zmianie szkół mniejszości narodowych (w tym polskich) na placówki dwujęzyczne, w których lekcje prowadzone byłyby wyłącznie w języku rosyjskim lub białoruskim. „W klasach szkół średnich ogólnokształcących, w których nauka i wychowanie są prowadzone w języku mniejszości narodowej, nauczanie przedmiotów »Człowiek i świat«, »Historia Białorusi«, »Historia świata«, »Wiedza o społeczeństwie« i »Geografia« byłoby prowadzone w jednym z państwowych języków Republiki Białoruskiej” – czytamy w jednym z podpunktów nowelizacji ustawy. W dalszej części dokumentu czytamy, że „na życzenie uczniów i nauczycieli oraz miejscowych władz wykonawczych lista przedmiotów, które byłby nauczane w języku rosyjskim lub białoruskim, może zostać rozszerzona”.
Ponadto uczniowie nie mogliby zdawać w języku ojczystym egzaminu końcowego, wieńczącego naukę w szkole średniej. – Polityczna debata nad zmianą ustawy o oświacie, zakładającą m.in. likwidację polskich szkół, trwa na Białorusi już od 2014 r., jednak dopiero teraz może zostać wcielona w życie. Placówki w Grodnie i Wołkowysku istnieją odpowiednio od 1996 i 1999 r., a Polacy mieszkający na Białorusi chętnie posyłają tam swoje dzieci. Ogółem w szkołach tych uczy się ponad 800 dzieci – mówi w rozmowie z „Codzienną” Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Gdyby projekt nowelizacji ustawy o oświacie został przegłosowany podczas jednego z najbliższych posiedzeń białoruskiego parlamentu, a następnie podpisany przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, prawo weszłoby w życie już jesienią br., a więc z początkiem nowego roku szkolnego. Redakcja „Codziennej” zwróciła się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP oraz Konsulatu Generalnego RP w Grodnie z prośbą o udzielenie informacji ws. planowanej likwidacji polskich szkół przez władze Białorusi. Do momentu oddania materiału do druku nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi na nasze pytania.
By zapobiec planom władz w Mińsku, Związek Polaków na Białorusi zorganizował akcję zbierania podpisów pod wezwaniem do prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki o niedopuszczenie do likwidacji polskich szkół. Jak dodaje Andżelika Borys, pod petycją może się podpisać nawet kilka tysięcy Polaków. W najbliższym czasie prezes ZBP zamierza również spotkać się z rodzicami i uczniami szkół w Grodnie i Wołkowysku, prosząc o poparcie inicjatywy.
Trudno jednak oczekiwać, by petycja polskiej mniejszości wpłynęła na ewentualną decyzję parlamentu Białorusi i prezydenta Łukaszenki. Związek Polaków na Białorusi nie jest uznawany przez władze w Mińsku, więc z formalnego punktu widzenia nie mają one obowiązku rozpatrywania jakichkolwiek dokumentów złożonych przez to stowarzyszenie. Ponadto w ostatnich dniach białoruski prezydent krytycznie wypowiadał się m.in. o Polsce. Zdaniem Łukaszenki część białoruskiej opozycji i przeciwników władz jest „finansowana i szkolona przez Zachód”. – Ludzie odpowiedzialni za prowokacje i protesty w naszym kraju szkolą się z bronią w specjalnych obozach. Istnieją one na Ukrainie oraz prawdopodobnie na Litwie oraz w Polsce – powiedział we wtorek Łukaszenka.