„GP” dotarła do szczegółów ustaleń podkomisji smoleńskiej, dotyczących badań obecności śladów substancji wybuchowych w Tu-154. Z zebranych dowodów wynika jednoznacznie, że pozostałości takich materiałów wykryto na przynajmniej 107 elementach samolotu – przede
wszystkim na metalowych częściach foteli - pisze Grzegorz Wierzchołowski w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska", który już od środy w każdym kiosku w Polsce.
Fragment:
Podkomisja do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego informuje, że zakończono przegląd dowodów oraz analiz dostępnych komisji, a dotyczących zidentyfikowania materiałów wybuchowych na miejscu upadku samolotu Tu-154M, który uległ katastrofie w locie do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Podkomisja stwierdza, że zgodnie z posiadanymi dowodami liczne części samolotu, a także ciało przynajmniej jednej ofiary badane specjalistycznymi urządzeniami, w tym metodą chromatograficzną, wykazały obecność materiałów wybuchowych. Równocześnie Podkomisja stwierdza, że nie ma żadnych informacji i dowodów wskazujących na obecność materiałów wybuchowych w glebie miejsca zdarzenia” – brzmiał niedawny oficjalny komunikat komisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza.
Udało nam się dowiedzieć na ten temat dużo więcej.
Trzy metody
Analiz, o wynikach których mówi komunikat podkomisji, nie przeprowadzono teraz. Chodzi o rezultaty oficjalnych badań dokonanych przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji (CLK) w 2012 i 2013 r. Ich rezultaty są – jak się dowiedzieliśmy – rozproszone po różnych tomach akt śledztwa smoleńskiego prowadzonego przez prokuraturę. Podkomisja postawiła sobie za cel zebranie, przejrzenie i usystematyzowanie wszystkich informacji dotyczących badań części samolotu pod katem obecności substancji wybuchowych. Efekty tych działań są zdumiewające: całkowicie zaprzeczają wnioskom wyciąganym przez dawną prokuraturę wojskową i potwierdzają ostatnie ustalenia podkomisji smoleńskiej na temat przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Po zapoznaniu się z informacjami zawartymi w aktach śledztwa podkomisja stwierdziła, że przynajmniej na 107 częściach samolotu wykryto ślady substancji wybuchowych. „Przynajmniej”, gdyż wśród owych 107 elementów są tylko te, na których pozytywne wyniki dały badania aż trzema urządzeniami. Fragmenty tupolewa badano bowiem łącznie przy użyciu kilku urządzeń, w tym dwóch, jak utrzymywała prokuratura wojskowa, przesiewowych, czyli sygnalizujących ślad potencjalnej substancji wybuchowej, ale nieprecyzujących, o jaki materiał chodzi. W rzeczywistości tylko jeden z tych dwóch detektorów można nazwać przesiewowym, bo drugi wskazywał na konkretne związki chemiczne.
CAŁOŚĆ JUŻ JUTRO (środa) w najnowszym numerze "Gazety Polskiej"
Już jutro jak co tydzień w środę nowa "Gazeta Polska" w Państwa kioskach.
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) 26 czerwca 2018
Oto co przygotowaliśmy. Zachęcamy do obejrzenia i udostępnienia wideo
Więcej informacji na stronie https://t.co/ZvUGL4Jq7k pic.twitter.com/qNsSsV70qo